środa, 6 grudnia 2017

Sztuka ogarniania

Stwierdzenie „nie ogarniam” jest chyba znane każdemu z nas. Czasem życie ucieka przez palce bardziej, czasem mniej. Takie funkcjonowanie nie jest jednak do końca tym, czego oczekujemy od życia, czyż nie?
Wydawnictwo WAM opublikowało ostatnio bardzo cenną pozycję – podręcznik (choć nie szkolny!) i kalendarz w formie plannera w jednym. „Ogarniacz. Opanuj swoją codzienność” jest pozycją wartościową i cennym głosem w zabieganym świecie codziennych aktywności.


Adrian Wawrzyczek, autor tej pozycji, to mąż, ojciec, dziennikarz i bloger. Czytając jego publikację czułam, że pracuje słowem na co dzień. Pisze niezwykle lekko, choć o rzeczach trudnych i wymagających dużego wysiłku. Na łamach książki dzieli się swoim doświadczeniem – nie tylko tego, jak skutecznie udaje mu się dobrze ogarnąć, ale również tym co trudne – chorobą, która odebrała mu radość i chęć do życia, wyssała wszystkie siły. Bezpośrednio i z dużą szczerością mówi o tym jak wyglądała jego walka z depresją i kiedy nastąpił przełom i powrót do życia – pracy i możliwości jakiegokolwiek odczuwania.

„Ogarniacz” to kilkanaście rozdziałów – znajdziemy tu dwanaście strategii radzenia sobie z wyzwaniami, które przeplatane są inspirującymi tekstami i dobrze zorganizowanym plennerem. Nie brakuje zadań praktycznych, które są spójnie połączone z każdym rozdziałem tekstu i które mają na celu poprowadzić czytelnika do większej świadomości i pracy nad sobą. Czy jest to trudne? Przedstawione jest w sposób bardzo jasny i czytelny, lecz podjęcie tego wyzwania wcale łatwe nie jest – potrzebne są do tego duże pokłady pracy, cierpliwości i…wiary. Autor opiera się bowiem na duchowości ignacjańskiej, co osobiście odebrałam bardzo pozytywnie. Nie znam niczego innego, co tak bardzo porządkuje mi codzienność jak reguły św. Ignacego z Loyoli, którymi staram się żyć w codzienności. Czy potrzebna jest do tego jakaś wiedza? Nie! Wystarczą otwarte umysły i serca!
Adrian Wawrzyczek zaczyna od tego, że w życiu należy…  zwolnić. Mówi o koncentracji i skupieniu, o które nie jest łatwo w dzisiejszym świecie rozpraszaczy uwagi. Podejmuje temat taktyki walki z rozproszeniami i proponuje czytelnikowi gotowe ćwiczenia na wzmocnienie uwagi i skupienia.

Przechodzi później do medytacji uważności (nazywając to mindfulness). Dlaczego autor powołuje się tutaj na ignacjański rachunek sumienia? Czym jest „aktywna i świadoma bierność”? Dlaczego modlitwa jest tak ważna w pracy nad ogarnianiem rzeczywistości? Spodobało mi się określenie „ignacjański coaching” – rachunek sumienia proponuje jednak nie tylko osobom wierzącym.
To wreszcie narzędzie, które może być pomocne nawet dla… osób niewierzących, gdyż pięciopunktowa konstrukcja rachunku sumienia nadaje się również do świeckiej refleksji nad dobrymi i gorszymi momentami dnia, naszymi osiągnięciami i potknięciami. (str.116)
Autor nie poprzestaje na tym – proponuje i w przystępny sposób przedstawia również praktykę modlitwy Jezusowej i medytacji ignacjańskiej.
W kolejnym rozdziale było coś bardzo do mnie… Marudzenie zastąp wdzięcznością! Rozbawiły mnie słowa z jego początku
Kiedy ranne wstają zorze, Polak narzeka,
na co tylko może…
(str.176)
Wciąż uczę się tego co mi tutaj zaproponowano – by dziękować Bogu przy każdej możliwej okazji, nawet za drobiazgi.
Z wdzięczności przechodzimy do minimalizmu – autor stworzył dobry i prosty test na konsumpcjonizm. Nie chodzi jednak tylko o gromadzenie wielu przedmiotów, ale…
powinien on polegać na „posprzątaniu” własnego serca, by nie mamić go więcej chwilowymi „zaspokajaczami”. Serca, które ma serdecznie dość miernych podróbek tego, co się dla niego naprawdę liczy. I które prędzej czy później się o to upomni. (str. 211)
Nie jest to jednak koniec trudnych i ważnych tematów, które tu poruszono. Czym jest prawda i samoakceptacja? Autor wspomina o drodze odkrywania swojej roli w świecie – dzieląc się doświadczeniem i błędami, które popełnił. Nie istnieje łatwa droga do sukcesu, ale zachęca czytelnika do dziękowania za swoje mocne i słabe strony. Wspomina również o motywacji – o tym jak ważna jest w życiu pasja i dlaczego nie powinniśmy etykietować się nazwami swoich słabości. Mnie osobiście wiele uświadomiło 10 pułapek myślowych, które Wawrzyczek wymienia. Udziela również cennych rad dotyczących nawyków i tego jak je skutecznie zmieniać, nazywając je „zautomatyzowanymi reakcjami odpornymi na emocjonalne i umysłowe widzimisię” (bardzo mi się ta definicja podoba!). Nie skupia się jednak tylko na sprawach psychiczno-duchowych. Zaprasza do przyjaźni z własnym ciałem – świadomym jedzeniem, aktywnością fizyczną, docenieniem roli seksu, akceptacji wyglądu, potrzebie nie słuchania negatywnych myśli, wypuszczania swoich emocji i tego co na pozór błahe – potrzebie snu.

Nauka zarządzaniem zadaniami i codziennością oraz narzędzia (głównie elektroniczne), polecane przez autora wieńczą to dzieło. Czy słowo „dzieło” jest tu z sarkastycznym uśmieszkiem? Nie! Ta publikacja może przewartościować niejedną codzienność – trzeba do niej podejść jednak z dużą otwartością, wolnością i zakładając, że warto podjąć walkę i… zrobić to.

Zachwycił mnie również dołączony na każdy miesiąc i kolejne tygodnie planner.

Polecam tę lekturę bez wahania!

To zdjęcie pochodzi ze strony Wydawnictwa

Dziękuję Wydawnictwu WAM za mój „Ogarniacz” – uczę się i ćwiczę. Wierzę, że przyniesie to dobre owoce.


Tytuł: „Ogarniacz. Opanuj swoją codzienność”
Autor: Adrian Wawrzyczek
Wydawnictwo: WAM
Liczba stron: 416
Cena: 39,90 zł


Link do książki na stronie Wydawnictwa TUTAJ


Więcej zdjęć można zobaczyć TUTAJ


Dziękuję za każdy pozostawiony po sobie ślad – komentarze mile widziane, również te mniej pochlebne.
Chcesz wiedzieć o nowych wpisach na bieżąco? Zapraszam na mój funpage
Biegnąc pod wiatrMasz pomysł na kolejną recenzję na tym blogu? Daj znać o czym chciałbyś przeczytać – zobaczę co się da w tej sprawie zrobić.
Jeśli uważasz, że warto – udostępnij, puszczaj w świat. Może ktoś tego teraz potrzebuje?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co czujesz...