czwartek, 26 września 2019

„Spowiedź: uzdrowienie duszy” Didier van Havre

Choć to sakrament piękny i bogaty w treść, jest też trudny dla wielu katolików. Lęk, wątpliwości, wstyd – to uczucia towarzyszące wielu osobom korzystającym ze spowiedzi. Jak więc do niej podejść, by spod grubej warstwy tego co nieprzyjemne wydobyć sens i piękno? O tym właśnie jest ta książka… 



Spowiedź: uzdrowienie duszy to pozycja, która zachwyciła mnie na wielu różnych płaszczyznach. Przede wszystkim przyciągnęła osoba autora, który będąc kapłanem, stara się pokazać sakrament pojednania od strony penitenta. Robi to w sposób bardzo prosty, jasny, ale i głęboki i szczery.

Didier van Havre przedstawia dwa wymiary sakramentu: działanie Chrystusa oraz działanie wiernego.



Autor odwołując się do Ewangelii wg św. Jana (J 20, 19-23) opisuje spowiedź i to gdzie ma ona swoje źródło. Mówi o mocy odpuszczania grzechów, którą Jezus dał apostołom, oraz o tym czym jest grzech i jakie skutki ze sobą niesie.

Kapłan nazywa nawrócenie źródłem wielkiej łaski – pokazuje jak wygląda droga nawrócenia, struktura sakramentu (5 warunków spowiedzi), nazywa spowiednika sędzią i lekarzem. Nie jest to jednak coś, co może budzić lęk i niechęć – wręcz przeciwnie.



Daje czytelnikowi konkretne wskazówki – opisuje bezpośrednie przygotowanie do sakramentu czyli rachunek sumienia (na końcu publikacji znajduje się również zestaw pomocnych pytań). Mówi o żalu za grzechy, który nie powinien prowadzić do samopotępienia, ale odwołania się do miłości Boga. Pokazuje jaka jest różnica między grzechem ciężkim i powszednim, wskazując również jak je traktować, by wzrastać w wierze.

Bardzo podobał mi się szczegółowy opis formy celebracji, tzn. znaczenie poszczególnych aktów spowiednika i osoby spowiadającej się. Szczerze? O wielu nie miałam pojęcia, np. dlaczego na początku spowiedzi wykonujemy znak krzyża i jakie to ma znaczenie dla sakramentu. Mówi o tym jak najlepiej zacząć spowiedź, by była dla nas bardziej owocna. Pokazuje również, że sakrament nie kończy się wraz z momentem odejścia od konfesjonału.



Pokazuje jak częsta spowiedź wpływa dobroczynnie na duszę oraz dlaczego w życiu chrześcijańskim ważne jest kierownictwo duchowe, czy jakie są skutki grzechu i wartość przebaczenia i pojednania. Autor wprost mówi o tym, że ważny jest wkład w sakrament, czyli dobre przygotowanie.

Publikacja kończy się ogólnym wzorem rachunku sumienia, propozycjami modlitw i odpowiedziami na fałszywe wyobrażenie o spowiedzi (np. spowiadam się bezpośrednio Bogu bądź chodzę do psychoterapeuty, więc nie potrzebuję spowiedzi).

Często jest tak, że po lekturze książek opisujących sakrament pokuty czuję pewien niepokój. Czasem rozważania są zbyt płytkie, innym razem wpędzające w skrupuły i niezdrowe poczucie winy. Tutaj tego nie ma! Autor zachwycił mnie tym, jak nazywając rzeczy wprost, potrafi zrobić to z miłością i głębią, która prowadzi prosto do konfesjonału – w kochające ramiona Boga.

Zdecydowanie polecam, dziękując Wydawnictwu PROMIC za to kompendium napisane ludzkim językiem, które dotyka najgłębszych pokładów duszy.

Tytuł Spowiedź: uzdrowienie duszy
Autor Didier van Havre
Liczba stron 200
Wydawnictwo PROMIC

Książkę można nabyć m.in. na stronie wydawcy TUTAJ

wtorek, 17 września 2019

„Jak stać się szczęśliwą mamą w 31 dni” Arlene Pellicane

Często jest tak, że poradniki w stylu „odmienisz swoje życie w 31 dni” omijam szerokim łukiem. Zwyczajnie daleko mi do magicznego myślenia o tym, że w jeden miesiąc można przemeblować skutecznie całe swoje życie.

Zatrzymałam się jednak ostatnio przy pewnej pozycji. Nie dlatego, że ma różową okładkę (bo nie lubię różu :)), ale dlatego, że dedykowana jest matkom. Po przeczytaniu fragmentu na stronie wydawnictwa (TUTAJ) stwierdziłam, że chcę zobaczyć co autorka ma do zaproponowania.

Lektura wciąga i intryguje. Arlene Pellicane nie powiedziała niczego nowego, odkrywczego. Jednak sposób w jaki pisze sprawił, że ta książka dotknęła głębokich pragnień i lęków, jakie przeżywam w matczynej codzienności.

Na początku zaskoczyła mnie trochę twierdzeniem, że filarami bycia szczęśliwą mamą są zdrowie, działanie, modlitwa, wytrwałość i postawa akceptacji. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem wszystko to stawało się coraz bardziej jasne i dotykające mojej codzienności.

Zdrowie to nie tylko maska tlenowa założona najpierw sobie (bo jak pewnie wiesz, udusisz siebie i nie pomożesz dziecku jeśli w przypadku awarii samolotu nie zaczniesz akcji ratunkowej od siebie), ale również nawyki żywieniowe czy aktywność fizyczna. Autorka dużą wagę przywiązuje do odpoczynku, dając kilka wskazówek jak dbać o zdrowy sen. Mówi o roli wdzięczności, niezamartwieniu się i wadze bycia we wspólnocie. Pokazuje również, że nam matkom potrzebny jest mąż i seks (ręka w górę, jeśli w to wątpisz!).


Działanie czyli dyscyplina, która działa. Jak wejść w kolejne etapy życia dziecka i odciąć pępowinę? Jakie znaczenie w wychowaniu ma konsekwencja? Dlaczego warto zwolnić i zredukować swój poziom stresu, choćby przez to, że zajmujemy się tym, co naprawdę ważne? Czym jest dobre i złe poczucie winy i gdzie może nas zaprowadzić?
Arlene Pellicane w niebywale trafny sposób mówi również o korzystaniu z elektroniki – przez dzieci i przez nas, pokazując jakimi mogą być pożeraczami czasu i niszczycielami emocji i relacji. Bardzo dotknął mnie fragment o tym, że potrzebny jest reset w życiu każdej matki i spojrzenie na siebie oczami innych – doświadczam ostatnio jak wielki to skarb!

Modlitwa czyli kilka oczywistych prawd, które tak naprawdę dotarły do mnie dopiero podczas lektury książki. Gdy dzieje się coś niepokojącego, czy nie jest tak, że sięgasz po telefon czy Google, zamiast zapytać Boga co robić? Czy wierzysz w to, że On w ogóle może dać ci jakąkolwiek odpowiedź? Jak modlić się w zabieganiu? Czy modlisz się za swoje dziecko, powierzając go Bogu, a przy okazji nie biorąc na siebie odpowiedzialności za to, czego nie możesz zmienić?
Po raz kolejny przeczytałam coś, o czym bardzo często zapominam – modlitwa jest jak wektor. Nawet ta krótka, rzucona w pędzie życia może przekierować moje myśli na inne tory. Moje matczyne serce po raz kolejny usłyszało, że moje dzieci są chronione przez Boga (autorka opisuje tutaj wypadek z udziałem swojego syna, który wyglądał bardzo dramatycznie, a skończył się na kilku siniakach). Sama doświadczam tego, że w niewyobrażalny dla mnie sposób Pan Bóg chroni mnie i dzieci. Tak często o tym zapominam i potrzebuję słyszeć o tym wciąż na nowo!



Wytrwałość. Wierzysz w to, że jesteś dzielna – nawet wtedy, gdy chowasz się przed własnymi dziećmi w łazience? Nie wiem jak autorka to zrobiła, ale pokazała mi palcem moją nadopiekuńczość, mówiąc jednocześnie, że mogę nią krzywdzić. Dzieci muszą nauczyć się stawać do walki, w przeciwnym razie nie będą potrafiły żyć w społeczeństwie. Jak to zrobić? Odsyłam do książki.
Bardzo mocno dotknął mnie rozdział mówiący o przykrych komentarzach, które słyszymy – od własnych dzieci, czy od innych ludzi.
Gdy zatem następnym razem poczujemy, że kurczymy się w sobie za sprawą krytycznych komentarzy jakiejś nieprzychylnej nam mamy, padnijmy na kolana. Poprośmy Boga, by pomógł nam przebaczyć tym, którzy nas ranią, i brać sobie do serca tylko te uwagi, które są sensowne i pomocne. Starajmy się o dobre, czułe serce, które jednak pozostanie nieczułe na bezmyślne ciosy. Str. 212
Autorka mówi o wadze śmiechu. Przypomniała mi się pewna historia z udziałem mojego syna. Powiedział: „jesteś ogromnym skarbem! Taka duża i takkka gruba”. Mogłam się obrazić, mogłam też się śmiać. Zrobiłam to drugie i do tego zachęca też Arlene Pellicane. Kobieta zachęca również by szukać wsparcia u bardziej doświadczonych mam (jakie to cenne i ważne!), mówi by wychowywać dzieci do dorosłości, dając odczuć konsekwencje własnych wyborów.

Akceptacja, czyli kilka słów o tym, że mąż jest ważniejszy niż dzieci oraz o tym, że te drugie nie powinny decydować o celu rodziny. Twarde są słowa by nie być natarczywą i zbyt angażującą się, ale czy tak naprawdę nie o to chodzi by wychować dziecko do życia?
Autorka bardzo konkretnie, rzeczowo pokazuje co można i warto robić z dzieckiem by stworzyć z nim głębszą więź (np. wspólny posiłek bez ekranów, mniej zajęć planowych – więcej swobody w działaniu). Mówi także jak ważne jest to by dbać o swoją rozrywkę i przyjemność.
Kobieta zachęca również do służby innym – nie tylko po to by dać przykład własnemu dziecku, ale także samemu wzrastać. Pokazuje przy tym jak niemożliwa misja może stać się zwycięska, gdy podejdziemy do niej z Jezusem.
Rozważanie o akceptacji kończy niczym innym jak syndromem opuszczonego gniazda – mówiąc wprost, że bogata mama to ta, która potrafi wyposażyć dziecko w łaskę wiary.




Nie jest to lektura trudna, ale bez wątpienia jest wymagająca. Stawia wiele pytań, na które nie ma łatwych odpowiedzi. Konfrontuje nas z naszymi brakami, ale nie stawia w centrum dziecka. Pokazuje matkę i to, jakie jest jej serce, codzienność, zmagania.

Czy polecam? Bardzo! Bez względu na staż – każda mama może w tej lekturze odnaleźć kawałek siebie.

Dziękuję Oficynie Wydawniczej VOCATIO za egzemplarz recenzencki!
Tytuł Jak stać się szczęśliwą mamą w 31 dni
Autor Arlene Pellicane
Liczba stron 328
Wydawnictwo Oficyna Wydawnicza VOCATIO



piątek, 6 września 2019

„Sekret radości” Katarzyna Mazierska-Białek

Gdybym zobaczyła tę książkę na półce w księgarni nic o niej nie wiedząc – nie kupiłabym jej. Polecił mi ją jednak znajomy pisarz, Paweł Cwynar, a do jego czytelniczego gustu mam pewne zaufanie. 



Skąd takie odczucia? Opis mnie nie przekonał, filmiki na stronie Winnicy Radości (którą prowadzi autorka książki) również nie. Budziły we mnie mieszane uczucia co do sposobu w jaki autorka pisze i mówi. 

Spodziewałam się, że ta lektura będzie mnie trochę męczyć i irytować, bo nie potrafię znieść pewnych ala coachingowych chwytów. Nie przemawia do mnie mówienie o tym, że wystarczy coś oddać Bogu i po sprawie – u mnie się to nie sprawdza. Dla mnie nie istnieje jedna uniwersalna metoda na wszystko.


Styl, o którym mowa jest pewną kością niezgody. To, co jednych pociąga, mnie zdecydowanie odpycha. Lubię ludzi radosnych, nie lubię jednak, gdy ktoś pisze coś w stylu autorki:
Zdradzam ci mój sekret radości i 3 klucze, które regularnie używane zniszczą depresję, lęki, beznadzieję, zadręczające myśli, kłamstwa oraz otworzą zamki do nadzwyczajnej radości (…) (fragment tekstu z okładki)
Budzi to we mnie sprzeciw i zgrzyt, bo depresji nie leczy się modlitwą, a zadręczające myśli mają różne źródła i to co autorce pomogło, mnie może szkodzić. Co z tym robić? Jak do tego podejść? Jak to rozumieć?


Tu z odpowiedzią przychodzi lektura samej książki, która zaskoczyła mnie bardzo mocno co do stylu, głębi, prostoty, prawdy. A to, że książka posiada Imprimatur dodatkowo mnie urzekło, bo obawiałam się pewnych niekatolickich uniesień autorki. Nic takiego nie ma jednak miejsca w samej książce.



Autorka w zadziwiający dla mnie sposób opowiada historię swojego życia. To piękne świadectwo tego, jak pogrążona w depresji i niemocy kobieta rozkwita, rozeznaje, szuka i znajduje.
 
Nie ma tutaj niczego, do czego miałabym zastrzeżenia jeśli chodzi o styl czy sposób mówienia. Okładka według mnie nijak się ma do poziomu samej treści w środku.
Poruszały mnie opowieści kobiety o jej sposobie modlitwy, zaufaniu, o rekolekcjach ignacjańskich (które sama uwielbiam!). Widać, jak rozeznawała wszystko to, co było ważne, jak szukała odpowiedzi na wydarzenia i sytuacje, które były jej udziałem.

Ta książka jest pięknym świadectwem zaufania Bogu. Pokazuje jak bardzo zmienia się optyka patrzenia, gdy do codzienności autentycznie wkracza Bóg. Nie jest to jednak opowieść huraoptymistyczna. Opisuje również trudy i stoczone boje. 

Tego zdecydowanie brakuje mi na innych polach działania Katarzyny Mazierskiej–Białek. Życie nie jest czarno białe, a gdy ktoś pokazuje mi tylko swoją radość, przestaje być dla mnie autentyczny, a staje się nadmuchaną postacią do wsadzenia na półkę z baśniami. W książce poznajemy kobietę poszukującą, walczącą, zagubioną – która pokazuje jak odnalazła radość i spełnienie, która pokazuje życie pełne różnych odcieni. Wskazuje na to, że zmiana jest drogą, a nie dotknięciem magiczną różdżką.


Jakiego Jezusa wysławiasz? Który niewiele może, nie chce pomóc, czeka na twoja pomyłkę, wytyka ci błędy, chce ci coś zabrać, karze, zsyła cierpienia? Czy Jezusa, który jest w ciebie wpatrzony, chce być blisko ciebie, pragnie obfitości w twoim życiu, chce cię uzdrawiać, wyzwalać, działać przez ciebie cuda i znaki, spełniać pragnienia twojego serca? Str. 129
Czy polecam tę książkę? Bardzo! Tak pięknego i mocnego świadectwa nie czytałam dawno…

Tytuł Sekret radości
Autor Katarzyna Mazierska-Białek
Liczba stron 312
Wydawnictwo Winnica Radości
Książkę można nabyć u Autorki TUTAJ


środa, 4 września 2019

„Witaj na Mszy Świętej” Angela M. Burrin

Jak wytłumaczyć dziecku sens i głębię Mszy Świętej? Czy można przekazać je w taki sposób, by zrozumiało nie tylko głową, ale i poczuło sercem?



Wydawnictwo PROMIC wypuściło na rynek niesamowitą publikację. Opowiada o Mszy w sposób dość wyjątkowy, ponieważ głównym narratorem opowieści jest Jezus.
Jestem Jezus. Czekam na ciebie i zapraszam cię na Mszę Świętą!
Jest to opowieść prosta, ale nie banalna czy infantylna. Zaczyna się od informacji o tym, że dawniej modlono się w katakumbach, po czym przechodzi do poprowadzenia czytelnika krok po kroku po kolejnych etapach Mszy.
Dlaczego kapłan całuje ołtarz? Jakie znaczenie ma akt pokutny?
Nie ma grzechu, który byłby zbyt duży, zbyt ciężki, niemożliwy do przebaczenia. (…) wyobraź sobie, że Bóg Ojciec przychodzi do ciebie i cię obejmuje!
Gdzie słychać nasze „gloria”? Co jest listem od samego Boga? 



Autorka w przejmujący dla mnie sposób opisała wyznanie wiary, odwołując się do historii niewiernego Tomasza. Tłumaczy w bardzo prosty, ale przekonywający sposób, że modlitwa za innych to nic innego jak przynoszenie bliskich pod stopy Jezusa. W bardzo prosty sposób tłumaczy tajemnicę Przeistoczenia, kolejny raz odwołując się do tego, jak Jezus bardzo nas kocha. Słowami Boga opowiada o modlitwie Ojcze nasz czy o tym jak ważny jest znak pokoju. 



Przechodząc przez każdy etap zaprowadza nas do posłania do innych, dając dziecku szansę by wychodząc z Mszy nie miało wrażenia, że sama w sobie jest już końcem spotkania z Bogiem.


 
Na końcu publikacji znajduje się wiele ilustracji, m.in. prezbiterium, naczyń liturgicznych, chrzcielnicy, tabernakulum czy szat liturgicznych oraz zestaw podstawowych modlitw. Wszystkie ilustracje zawierają krótki opis i wyjaśnienie do czego służą. Całość opisana jest w sposób bardzo prosty i przystępny dla kilkuletniego odbiorcy.



Nie jest to lektura, którą można czytać ciągiem dziecku w przedszkolu, ale mój 6 letni syn uwielbia słuchać pojedynczych opowieści. W ten sposób poznajemy kolejne etapy i będąc na Mszy zwracamy większą uwagę np. podczas Przeistoczenia – co sprawia, że dziecko jest bardziej uważne i świadome tego, co się dzieje. Dzieci starsze, w wieku szkolnym, mogą spokojnie sięgnąć od razu po całość.

Ta lektura jest dobra jednak nie tylko dla dziecka – mnie samą poruszała wielokrotnie. Czytając o Mszy słowami Jezusa, zaczęłam patrzeć na nią z głębokim pragnieniem spotkania z Jego miłością. Ta niepozorna książeczka miała dla mnie taki wydźwięk – spotkać i odczuć miłość Boga do mnie, będąc na Mszy.

Polecam tę publikację, dziękując Wydawnictwu PROMIC za egzemplarz recenzencki.

Tytuł Witaj na Mszy Świętej
Autor Angela M. Burrin
Liczba stron 48
Wydawnictwo PROMIC


Książka dostępna jest m.in. na stronie Wydawnictwa https://wydawnictwo.pl/pl/p/Witaj-na-Mszy-Swietej/4789