środa, 7 listopada 2012

Gwar

Jak ciężko jest usłyszeć ciszę... Właściwie, gdy o niej MÓWIMY ona znika. Jak ciężko dostrzec jej wagę, znaczenie, przydatność. Jak ciężko...


W monotonnym i rozpędzonym biegu życia zgubiłam ją, zgubiłam ciszę. Przyszła teraz, towarzyszka choroby, która zmusiła do odizolowania się od ludzi i dźwięków. Przyszła nieoczekiwanie i zajęła całą przestrzeń. Przyszła i zaczyna się panoszyć robiąc sobą rewolucję.


Cisza przyszła wraz ze spychanym w głąb lękiem i obawom. Nie chcę dotykać ich na co dzień - przecież jest wtedy tyle do zrobienia. Nie można mi przecież być słabym w codzienności, bo to oznacza porażkę, wypada się z gry o codzienność lepszą niż jest, o zachowanie stołka w miarę spokojnej i stabilnej codzienności.


Kto niczym nie ryzykuje, ten nic nie traci. Kto ryzykuje, może stracić wiele. Cisza, która przyszła i robi rewolucję. Czy ją przyjmę czy zagłuszę? Jeszcze nie wiem...

http://www.youtube.com/watch?v=1HpfSVL1tp4