sobota, 13 października 2012

z dziennika żony, strona 2

Kochajcie się wzajemnie, lecz niech wasza miłość nie stanie się więzieniem - niech będzie raczej morzem falującym od brzegu duszy do brzegu. Napełniajcie wzajem wasze kielichy, lecz nie pijcie z jednego kielicha. Dzielcie się chlebem, lecz nie jedzcie z jednego bochenka. Śpiewajcie, tańczcie i bądźcie radośni, lecz niech każde z was będzie samo, jak same są struny lutni, choć każda drga tą samą muzyką. Bądźcie razem, lecz nie nazbyt blisko, albowiem filary świątyni stoją oddzielnie.(Kahlil Gibran)
Usłyszałam te słowa przeszło rok temu. Dziś powracają jak delikatna melodia łagodząc struny zadarte przez ludzi... Łagodzą spojrzenie, myślenie, ocenianie. Dają pewność, że jestem na dobrej drodze... Dobrze słyszeć i czytać mądre słowa...

środa, 10 października 2012

z dziennika żony, strona 1

Wypadły pożółkłe kartki z kalendarza życia. Bezpowrotnie minął czas przygotowań do ślubu, wesela, złożenia jednej z najważniejszych obietnic w życiu. Została codzienność. Ta radosna i ta monotonna z katarem i brudnymi skarpetkami w tle. Jak dobrze jest żyć u boku męża wiedzą ci, którym żyje się tak jak mnie. Jak dobrze jest budzić się co rano obok ukochanej osoby z pewnością, że ten czas nie jest na niby, że to nie minie. Realność codzienności dociera w kolejnych sytuacjach, podpisach nowym nazwiskiem, przedstawianiem się nim w pracy, u lekarza, w podawaniu go i nowego adresu bliskim znajomym. Dobrze jest doceniać sytuacje, które są niby codziennością, niby zwyczajnością bez wyrazu. Pewna bliska mi osoba była ostatnio na wycieczce w moich rodzinnych stronach. Stilo, latarnia, plaża gminy Choczewo, w której przeżyłam 20 lat :) mały powrót do moich pożółkłych kartek, które mimo iż wypadły czasem odnajdują się w stercie niewypranych skarpetek i posmarkanych chusteczek - odnajdują się w codzienności. Jak dobrze jest być żoną takiego męża jak mój...