piątek, 6 września 2019

„Sekret radości” Katarzyna Mazierska-Białek

Gdybym zobaczyła tę książkę na półce w księgarni nic o niej nie wiedząc – nie kupiłabym jej. Polecił mi ją jednak znajomy pisarz, Paweł Cwynar, a do jego czytelniczego gustu mam pewne zaufanie. 



Skąd takie odczucia? Opis mnie nie przekonał, filmiki na stronie Winnicy Radości (którą prowadzi autorka książki) również nie. Budziły we mnie mieszane uczucia co do sposobu w jaki autorka pisze i mówi. 

Spodziewałam się, że ta lektura będzie mnie trochę męczyć i irytować, bo nie potrafię znieść pewnych ala coachingowych chwytów. Nie przemawia do mnie mówienie o tym, że wystarczy coś oddać Bogu i po sprawie – u mnie się to nie sprawdza. Dla mnie nie istnieje jedna uniwersalna metoda na wszystko.


Styl, o którym mowa jest pewną kością niezgody. To, co jednych pociąga, mnie zdecydowanie odpycha. Lubię ludzi radosnych, nie lubię jednak, gdy ktoś pisze coś w stylu autorki:
Zdradzam ci mój sekret radości i 3 klucze, które regularnie używane zniszczą depresję, lęki, beznadzieję, zadręczające myśli, kłamstwa oraz otworzą zamki do nadzwyczajnej radości (…) (fragment tekstu z okładki)
Budzi to we mnie sprzeciw i zgrzyt, bo depresji nie leczy się modlitwą, a zadręczające myśli mają różne źródła i to co autorce pomogło, mnie może szkodzić. Co z tym robić? Jak do tego podejść? Jak to rozumieć?


Tu z odpowiedzią przychodzi lektura samej książki, która zaskoczyła mnie bardzo mocno co do stylu, głębi, prostoty, prawdy. A to, że książka posiada Imprimatur dodatkowo mnie urzekło, bo obawiałam się pewnych niekatolickich uniesień autorki. Nic takiego nie ma jednak miejsca w samej książce.



Autorka w zadziwiający dla mnie sposób opowiada historię swojego życia. To piękne świadectwo tego, jak pogrążona w depresji i niemocy kobieta rozkwita, rozeznaje, szuka i znajduje.
 
Nie ma tutaj niczego, do czego miałabym zastrzeżenia jeśli chodzi o styl czy sposób mówienia. Okładka według mnie nijak się ma do poziomu samej treści w środku.
Poruszały mnie opowieści kobiety o jej sposobie modlitwy, zaufaniu, o rekolekcjach ignacjańskich (które sama uwielbiam!). Widać, jak rozeznawała wszystko to, co było ważne, jak szukała odpowiedzi na wydarzenia i sytuacje, które były jej udziałem.

Ta książka jest pięknym świadectwem zaufania Bogu. Pokazuje jak bardzo zmienia się optyka patrzenia, gdy do codzienności autentycznie wkracza Bóg. Nie jest to jednak opowieść huraoptymistyczna. Opisuje również trudy i stoczone boje. 

Tego zdecydowanie brakuje mi na innych polach działania Katarzyny Mazierskiej–Białek. Życie nie jest czarno białe, a gdy ktoś pokazuje mi tylko swoją radość, przestaje być dla mnie autentyczny, a staje się nadmuchaną postacią do wsadzenia na półkę z baśniami. W książce poznajemy kobietę poszukującą, walczącą, zagubioną – która pokazuje jak odnalazła radość i spełnienie, która pokazuje życie pełne różnych odcieni. Wskazuje na to, że zmiana jest drogą, a nie dotknięciem magiczną różdżką.


Jakiego Jezusa wysławiasz? Który niewiele może, nie chce pomóc, czeka na twoja pomyłkę, wytyka ci błędy, chce ci coś zabrać, karze, zsyła cierpienia? Czy Jezusa, który jest w ciebie wpatrzony, chce być blisko ciebie, pragnie obfitości w twoim życiu, chce cię uzdrawiać, wyzwalać, działać przez ciebie cuda i znaki, spełniać pragnienia twojego serca? Str. 129
Czy polecam tę książkę? Bardzo! Tak pięknego i mocnego świadectwa nie czytałam dawno…

Tytuł Sekret radości
Autor Katarzyna Mazierska-Białek
Liczba stron 312
Wydawnictwo Winnica Radości
Książkę można nabyć u Autorki TUTAJ


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co czujesz...