Wraz z upływem lat wzrastają oczekiwania. Nie wystarczy już śmiech, mniej czy bardziej szczery, teraz potrzeba większej głębi. Nie wystarczy już być na zawołanie innych, teraz chciałoby się być choć raz otoczonym opieką. Nie wystarczy byś był... Potrzeba byś pokazał, że jesteś nie tylko fizycznie.
Przemilczany ból krzyczy z wnętrza, woła: "to się dzieje naprawdę! to nie żart!".
Nie wystarczy dobry szef i bardzo dobry mąż. Potrzeba też miłości - do siebie, do innych, od innych.
Nie wystarczy byś był - tylko ciałem...
Taka wspólnota miłości to chyba będzie dopiero w Niebie...Ale na szczęście będzie trwała bez końca.
OdpowiedzUsuńA dlaczego nie stworzyć sobie nieba już na ziemi?
OdpowiedzUsuńZaufać?
OdpowiedzUsuńBo to niemożliwe, byśmy siebie nawzajem nie ranili, niemożliwe by nikt nigdy nie czuł się samotny i opuszczony. Niemożliwe, bo obok miłości, której pragniemy, jest w nas grzech.
OdpowiedzUsuńMadziu, jak to było w czwartek - bądź obojętna (osiągnij równowagę) i przez to pasję życia :) Okaże się, że niebo masz przed sobą i w sobie każdego dnia :)
OdpowiedzUsuń