piątek, 14 października 2011

Ania i wolność...

Jakiś czas temu trafiłam na bloga Ani... Młodej, 31-letniej dziewczyny walczącej z chorobą nowotworową... Każdy wpis budził we mnie podziw i wdzięczność - za Anie, jej świadectwo i za to jak bardzo uczyła mnie dystansu do mojej choroby i do tego, że można ŻYĆ pomimo tego, że ciało nie pozwala normalnie funkcjonować... Moja choroba to był pikuś  - i to dzięki niej również rozumiałam...

Wczoraj na mszy DA modliłam się za Anię i jej męża Rysia. Wiedziałam, że jest źle - Ryś pisał jak ciężko i jak trudno jest wspierać żonę i w jakim Ania jest stanie. Modliłam się za nich oboje. Dziś wiem, że Ania wczoraj odeszła. Zasnęła dla nas... Z jednej strony żal i gorycz, z drugiej...nadzieja. Wierzę, że to co Ania głosiła (śmierć jest tylko kolejnym etapem...) jest prawdą. Wierzę, że będzie żyła jeszcze długo w nas.

andzia-i-nieborak.blog.onet.pl



Warto wejść na tego bloga i poczytać ... o życiu. Bo ta kobieta naprawdę żyła. I ja jej za to właśnie dziękuję.

1 komentarz:

  1. :( jednak umarła :( miałam nadzieję, że jednak z tego wyjdzie....

    OdpowiedzUsuń

Napisz co czujesz...