czwartek, 23 sierpnia 2018

„Różaniec dla matek w trudnej i zagrożonej ciąży” – recenzja

Różaniec dla matek w trudnej i zagrożonej ciąży trafił do mnie za późno. Tak bardzo potrzebowałam czegoś takiego przeszło dwa lata temu, gdy leżąc na patologii ciąży i krwawiąc, modliłam się o uratowanie mojego dziecka. Tak wiele bólu i niepewności było wtedy we mnie. Dlatego te rozważania pracują wciąż żywo, mimo że nie oczekuję dziś dziecka.



Emilia Litwinko stworzyła niezwykłe dzieło. Przenikające do głębi, bo z głębi serca autorki. Leżąc na patologii ciąży, trzeci raz pełna lęku o to co wydarzy się tym razem – czy uda się donosić ciążę? Czy zabiegi lekarskie coś pomogą? Mając w domu dwóch wcześniaków, bała się o kolejne dziecko. Wtedy zaczęły powstawać te rozważania…
Niech te rozważania pomogą mi samej i tym kobietom, do których trafią, odnajdywać w swoim cierpieniu sens i Boży plan dla siebie oraz nie tracić nadziei, że mimo trudnych doświadczeń wciąż jesteśmy w troskliwych rękach Boga. Str. 9
Autorka zaczyna od Tajemnic Radosnych, rozważając każdą kolejną dziesiątkę. Przechodzi później do Tajemnicy Bolesnych, Chwalebnych i Światła. Nie trzeba czytać/ odmawiać ich po kolei. Można robić to według własnego rytmu i potrzeby.


Każde rozważanie zaczyna się od cytatu z Pisma Świętego, komentarza do niego oraz krótkiego wspomnienia autorki z pobytu w szpitalu. Nie wiem co dotknęło mnie najbardziej. Czułam się przeszywana na wskroś każdym z tych opisów czy fragmentów. Ich szczerość, prostota i odniesienie do życia Maryi i Jezusa – choć rozważania są krótkie, mam nieodparte wrażenie, że nic więcej nie można do nich dodać…
Pamiętam ją jak dziś, chociaż już nie wiem, jak się nazywała. Leżała w tej samej sali co ja, pod oknem, była „po terminie”. Kiedy trafiłam na oddział, zagrożenie zakończenia mojej ciąży było już tak duże, że nie pozwalano mi się nawet lekko podnieść, by zjeść obiad. Sama zaproponowała, że mi pomoże. Opierałam się na początku, ale cóż, byłam głodna, a mąż pojechał do domu po moje rzeczy. Karmiła mnie łyżka po łyżce jak dziecko. Następnego dnia wieczorem poszła na porodówkę i tam urodziła swojego wyczekanego synka. Już więcej jej nie widziałam. Str.45
Jeśli szukasz duchowego wytchnienia w trudach ciąży (nawet jeśli nie jest zagrożona!), polecam tę lekturę.
Czytając ją dwa lata od ostatniego porodu, czułam jak moje lęki i wspomnienia przenoszą mnie na wejherowską patologię ciąży. Teraz były mniej bolesne, bo nie byłam sama. Emilia w sposób niezwykły łączy życie matki i jej dziecka z historią Świętej Rodziny.

Nawet jeśli nie lubisz lub nie chcesz odmawiać różańca – polecam te rozważania. Niosą nadzieję, wiarę i dają poczucie, że nie jest się osamotnionym w swoich zmaganiach. Sama ich lektura daje ciepło, wiarę, nadzieję i miłość – tak przynajmniej było ze mną…

Bardzo chciałabym by książka Emilii Litwinko trafiła na każdy polski oddział ginekologiczny. Tak, by kobiety nie cierpiały już w samotności, ale by poczuły się zabrane w podróż do serca Maryi – tak jak ja poczułam się podczas lektury Różańca.

Emilio, dziękuję za książkę. Czuję, że będzie wędrować teraz z rąk do rąk, z serca do serca. Niech niesie nadzieję tym, którzy teraz najbardziej jej potrzebują!

Tytuł Różaniec dla matek w trudnej i zagrożonej ciąży
Autor Emilia Litwino
Liczba stron 88
Wydawnictwo eSPe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co czujesz...