środa, 27 lutego 2019

„OJCIEC SLAVKO BARBARIĆ. Opiekun i orędownik Medjugorja” Anita Rembiesa

Lubię poznawać ludzkie historie, świadectwa, opowieści o przeżywaniu wiary przez drugiego człowieka. Losy przepełnione obecnością Boga sprawiają, że mnie samej jest w życiu jakby inaczej, lżej, pełniej.

Szukałam na półce z książkami czegoś co mnie porwie, zainspiruje, wyrwie z marazmu. Złapałam za książkę OJCIEC SLAVKO BARBARIĆ. Opiekun i orędownik Medjugorja i tak… To było to!



Anita Rembiesa nie skupia się wyłącznie na osobie kapłana – choć jego historia mocno przewija się w książce. Jest też opowieścią o objawieniach (choć w minimalnym stopniu), o wadze sakramentów (jak pięknie opisane są sakramenty spowiedzi i kapłaństwa, wow!) czy o dziełach, które powstały przy Medjugorja.

Autorka zaczyna od przedstawienia postaci o.Slavko. Jego historia, życiowe doświadczenie czy wykształcenie (był również psychologiem), pokazują jak ważną i wyjątkową osobą był w miejscu, gdzie przewijały się tłumy pielgrzymów – i nie tylko.

Franciszkanin widział ludzkie nieszczęście i na nie reagował – z książki dowiedziałam się o założonych przez niego Matczynej Wiosce (gdzie kobiety opiekowały się sierotami wojennymi), zajął się również kobietami, które doświadczyły straty męża i gwałtów podczas wojny oraz chłopcami i mężczyznami, którzy na skutek wojennych zranień zatracali się w narkotykach i alkoholu.

Widział, reagował, dawał schronienie, opiekę duchową i pomagał wyjść na życiową prostą – w sposób przepełniony Bogiem. Te ośrodki i historia tego jak funkcjonowały są dla mnie niesamowite.
To, co mnie najbardziej uderzało w historii kapłana to jego determinacja – skąd brać siły na tyle aktywności? Z modlitwy! Kapłan codziennie wstawał bardzo wcześnie i wychodził się modlić. Sam, dbając o siebie i swoja relację z Bogiem. Mimo zmęczenia, braku snu, wielu dzieł, którymi się zajmował. Dla mnie jego postawa jest niezwykła i pełna oddania.

To, co jednak wydaje się najistotniejsze w jego posłudze to bycie wzorem do naśladowania w jego zasłuchaniu i życiu objawieniami, które mają miejsce w Medjugorja. On tym autentycznie żył i zarażał.

Stąd pojawiło się w książce miejsce na to, by opisać życie duchowe, które tętni w tym miejscu. Różaniec, Msza święta, Adoracja, spowiedź, droga krzyżowa, post, modlitwa, kapłani… Wszystko to, co w życiu katolika często się zaciera, a w Medjugorja odradza się jak feniks z popiołów – nadając tchnienie życia.
Pielgrzymi przebywający do Medjugorja dobrze się czują w tym miejscu. Ich serca napełniają się Bożym pokojem. Wracają do swoich krajów, do swoich rodzin, napełnieni łaską wewnętrznego pokoju. Promieniują później tym niezwykłym pokojem w swoim środowisku. Niestety, Boży pokój nie jest trwałym dobrem. Jeśli taka osoba przestanie się modlić i odwróci się od Boga – ten pokój serca powoli zacznie zanikać. Str. 102
Książka kończy się historią śmierci kapłana. Umarł, jak żył – podczas odprawiania drogi krzyżowej. Dla mnie niezwykłe jest świadectwo chłopców, którymi się opiekował. Wnieśli wielki marmurowy kamień z popiersiem kapłana na górę, na której zmarł o. Slavko. Kamień ważył ponad 1 100 kg – wnosili go dźwigając na sznurach i pasach ponad 9 godzin. Był to jakby hołd i gest podziękowania za wszystko, co zrobił dla nich kapłan.

Lekturę czyta się bardzo szybko i łatwo – wciąga sposobem narracji, pobudza ducha i umysł do głębszej wiary i zaufania. W środku znajdują się czarno-białe fotografie opisywanych miejsc.
Dla mnie była wielką duchową ucztą i polecam ją wszystkim, którzy tak jak ja – karmią się ludzką historią, którą przepełnia Boże prowadzenie!

Dziękuje Wydawnictwu eSPe za egzemplarz książki!

Tytuł OJCIEC SLAVKO BARBARIĆ. Opiekun i orędownik Medjugorja
Autor Anita Rembiesa
Ilość stron 184
Wydawnictwo eSPe

„W 40 dni dookoła Biblii” Marie-Noëlle Thabut

W 40 dni dookoła Biblii to trzecia publikacja, która ukazała się w serii Biblioteka Oremus nakładem Wydawnictwa PROMIC.



Niepozorna, choć kompas na okładce mówi więcej niż słowa. Mnie porwała i zachwyciła.
Wiele razy próbowałam wracać do czytania Pisma Świętego ciągiem, tak by przeczytać całość. Jak dotąd mi się to nie udało, skupiam się dziś na czytaniach proponowanych przez Kościół danego dnia.
Tym bardziej propozycja napisana przez Marie-Noëlle Thabut porwała mnie w rejony, które wydawały mi się nieosiągalne.



Klucz do sukcesu tej książki tkwi w jej prostocie. 40 dni, to 40 różnych fragmentów z Pisma Świętego. Przedstawione chronologicznie, od opisu stworzenia po Apokalipsę. Pokazane bardzo jasno, prosto, bardzo przystępnym językiem.
Każdy dzień to konkretny schemat:
  • wstępny opis,
  • fragment Pisma Świętego, który jest treścią danego dnia,
  • rozważanie do niego,
  • propozycja lektur dodatkowych,
  • Psalm pasujący do całości, jako propozycja pogłębienia doświadczenia spotkania ze Słowem.

Idealne jeśli chodzi o czas, który można poświęcić np. o poranku na lekturę.

Dla mnie dużym atutem publikacji jest to, że podane są całe fragmenty Pisma Świętego, choć można uznać też to za wadę – u mnie sprawiło bowiem, że nie sięgałam po Pismo Święte w trakcie lektury, tylko czytałam proponowany fragment z książki. Jest to opcja bardzo wygodna i praktyczna dla osoby, która czyta w różnych miejscach i o różnych porach dnia.

Rozważania autorki niosą ze sobą ogromną głębie, choć napisane są bardzo przystępnym językiem. Jej dogłębna analiza, i jak sądzę życie Słowem sprawiały, że czytało mi się je bardzo dobrze i lekko – co nie często się zdarza.
W ciągu kilku następnych dni Jezus nauczał i uzdrawiał. Dlaczego jednakże tak surowo nakazywał milczenie złym duchom, które wyrzucił, i ludziom, których uzdrowił? (…) Cuda są znakiem obecności Królestwa Bożego na ziemi. Ryzyko polega jednak na tym, że uzdrowiony skupi się na samym cudzie i nie spotka Boga. Str. 165
Polecam tę publikację każdemu, kto chciałby poznać bliżej Pismo Święte. Być może będzie to okazja by sięgnąć po Biblię i nie rozstawać się z nią już nigdy? Być może, podobnie jak ja, upatrywałeś nadzieję w kolejnym tłumaczeniu, a nie znalazłeś takiej publikacji, która rozpaliłaby w tobie pragnienia do życia Pismem Świętym na co dzień?

Zbliża się Wielki Post – polecam tę lekturę jako opcję zadbania o swój duchowy rozwój. Być może jest tym, czego właśnie teraz potrzebujesz?

Dziękuję Wydawnictwu PROMIC za egzemplarz książki.

Tytuł W 40 dni dookoła Biblii
Autor Marie-Noëlle Thabut
Liczba stron 272
Wydawnictwo PROMIC

„Splątane marzenia” Denise Hunter

Uwielbiam powieści, które sprawiają, że nie mogę przestać o nich myśleć. Odkładam na moment, ale wewnętrznie krążę wokół historii i jej bohaterów. Tak było i tym razem!

Denise Hunter i jej kolejna książka z serii Copper Creek, pt. Splątane marzenia.

slajd jest własnością Wydawnictwa Dreams
-> na blogu można przeczytać recenzję pierwszej powieści z tej serii
https://niezawodnanadzieja.blog.deon.pl/2018/10/02/brzoskwiniowy-swit-denise-hunter/
Bohaterów tej powieści poznałam już w poprzedniej publikacji, choć ich losy były tam wątkiem pobocznym.


Brady, młody ojciec i wdowiec. Człowiek, którego porzuciła biologiczna matka (w powieści wątek związku z ta relacją nakreślony jest po mistrzowsku!). Gdy jego lekkoduszna żona ginie w wypadku, staje do walki z teściami o prawo do opieki nad synem.

Teściowie Brady’ego to osoby, które nie poddają się łatwo i nastawione są na to, że wszystko dzieje się po ich myśli. Nawet jeśli nie jest to dobre dla innych.

Hope, młoda dziennikarka. Niesamowita jest opowieść tej kobiety, która splata swoje losy z Bradym. Chcąc pomóc mu w walce o syna, zgadza się na fikcyjny ślub. W międzyczasie dostaje jednak propozycję pracy, o której zawsze marzyła – daleko od domu. Czy mimo to pomoże przyjacielowi?
Nie jest to tania opowieść z miłostkami i tandetną fabułą! To głęboka opowieść o dwojgu zagubionych ludzi.

Brady, który czuje, że musi zasługiwać na miłość – przecież nie chciała go ani rodzona matka, ani pierwsza żona… Hope, która boi się miłości i zaangażowania – pierwsza ważna dla niej relacja zakończyła się śmiercią ukochanego.

Czy tych bohaterów czeka coś dobrego? Czy dwoje samotnych, rozdartych i pokrzywdzonych ludzi będzie w stanie nie tylko stworzyć dobry związek, ale również opiekować się małym dzieckiem?
Ta powieść była dla mnie zaskoczeniem. Wiele wątków – spójnych i budzących napięcie i oczekiwanie na dalszy ciąg zdarzeń. Duża dawka psychologii podana w taki sposób, że zachwycałam się prostotą i głębią. A między tym wszystkim miłość do Boga i szukanie w Nim oparcia i rady.
Polecam tę powieść – dla lepszego spojrzenia na siebie i innych. Dla chwili relaksu i zadumy. Do bycia w wydarzeniach i towarzyszeniu bohaterom – nie żałuję chwili spędzonej z tą książką.

Ostrzegam jednak, że nie jest łatwo odłożyć ją na półkę, a nawet jeśli ją odłożysz – myślami będziesz przy niej!

Dziękuję Wydawnictwu Dreams za lekturę!

Tytuł Splątane marzenia
Autor Denise Hunter
Ilość stron 352
Wydawnictwo Dreams
Książkę można nabyć na stronie Wydawcy oraz w salonach sieci EMPIK.


środa, 20 lutego 2019

„Przeżyć by żyć. Opowieść o wierze, miłości i uzdrowieniu”

Przeżyć by żyć. Opowieść o wierze, miłości i uzdrowieniu to książka, która zrobiła na mnie tak wielkie wrażenie, że spotykając się z przyjaciółmi opowiadam często o ks. Marku Chrzanowskim FDP.  Kapłan dzieli się na jej stronach swoją historią z Patrycją Michońską – Dynek.

Grafika jest własnością  Wydawnictwa Bernardinum

Dlaczego ta książka zrobiła na mnie tak wielkie wrażenie, że mogę opowiadać o niej bez końca?
Jest mocna, prawdziwa, wciągająca, pouczająca, momentami zabawna, a nade wszystko przenika przez nią sacrum i profanum przeplatając się historią kapłana, który jest niezwykły w swojej zwyczajności.

To zapis rozmowy kapłana z dziennikarką w czasie dla niego niełatwym – ksiądz Marek nie tylko zmaga się z problemami zdrowotnymi od urodzenia, ale również z powodu zaawansowanej choroby nowotworowej. Jednak drzwi do jego pokoju rzadko się zamykają…

Poznajemy czas dzieciństwa, młodości i problemów, które pojawiają się, gdy młody Marek Chrzanowski puka od drzwi do drzwi zakonów, chcąc zostać kapłanem. Po wielu próbach otrzymuje pozytywną odpowiedź od orionistów. To postać nietuzinkowa – ksiądz, poeta, pisarz (jakiś czas temu pisałam o jego fenomenalnej powieści Pod niebem pełnym zapytania), spowiednik i pasjonat sportu.
Jest to także historia przeplatana cierpieniem – wiele dni w szpitalnych murach, kolejne niekorzystne diagnozy, bunt i kłótnia z Bogiem – która przeradza się w ogromne zaufanie i siłę do walki. A to zaufanie i oddanie Bogu jest w ks. Marku wręcz niezwykłe… A przy tym wszystkim jest człowiekiem radosnym, który potrafi rzucić też ciętą ripostę tak, by nie zranić, ale rozładować atmosferę! Opowieści kolędowe były niezwykłe – doczytaj proszę do końca.



To kapłan, który nie ukrywa, że podczas pobytu w rodzinnym domu (chciał właśnie tam spędzić czas choroby), ogląda z mamą seriale. Mówi wprost o tym, że miał być księdzem od spowiadania, ale przypadek sprawił, że odkryto w nim także inne talenty. Jest wziętym rekolekcjonistą, duszpasterzem odpowiedzialnym za Instytut Życia Konsekrowanego dla dziewcząt i kobiet. Prowadzi autorką audycję w Polskim Radiu „Idę do Ciebie z miłością”.

Jak rozpoczęła się jego przygoda z pisaniem? Gdzie spełnia się jako kapłan? Dlaczego w czasie choroby chciał mieszkać z rodziną? Skąd czerpie inspiracje do swoich powieści i wierszy?
Wiele pytań, żadne nie zostają bez odpowiedzi.



Lektura tego wywiadu była dla mnie niezwykle wciągającą przygodą. Czułam się jakbym weszła w świat, który nie istnieje w mojej rzeczywistości – a jednocześnie jest tak bliski i dający siłę do przeżywania codzienności. Ks. Marek mówi bardzo wprost, bardzo prosto, a zarazem szczerze i głęboko.

Jak wygląda jego walka o odzyskanie zdrowia? To historia, którą warto poznać samemu – bardzo do tego zachęcam.

Warto spojrzeć na postać kapłana z otwartością i nie wrzucaniem go w żadne schematy – mam bowiem wrażenie, że jest tak oryginalną postacią, że próbując wcisnąć go w jakieś ramy, nie powiemy prawdy i nie poznamy go do końca.

Zachęcam do lektury nie tylko wywiadu, ale także innych publikacji, których ks. Marek jest autorem. Ja się dotychczas nie zawiodłam!

Tytuł Przeżyć by żyć. Opowieść o wierze, miłości i uzdrowieniu
Wywiad z ks. Markiem Chrzanowskim przeprowadziła Patrycja Michońska – Dynek
Liczba stron 128
Widziałam wersję w miękkiej i twardej oprawie – różnią się również ceną
Wydawnictwo Bernardinum

Dziękuję Wydawnictwu za możliwość lektury!

„Pokonać zniechęcenie” Alina Wieja

Czujesz się czasem zniechęcony, żyjący jak we mgle? Książka Pokonać zniechęcenie to niezwykłe kompendium wiedzy – bardzo życiowej i podanej jak na tacy, a zarazem z głębi ludzkiej duszy i psychiki – co nie pomija również naszego fizycznego funkcjonowania.



Alina Wieja to autorka wielu publikacji z zakresu psychologii i duchowości. Była dyrektorem Instytutu Poradnictwa Chrześcijańskiego ChFŻiM. Zajmowała się szkoleniami dotyczącymi zdrowego stylu życia, budowania rodziny, stawiając na relację z Bogiem i z ludźmi. Żona i matka, zmarła 27. 12. 2018 zostawiając po sobie nie tylko wiele cennych publikacji, ale rzesze osób, których los odmienił się dzięki jej pracy, miłości i zaangażowaniu.

W książce Pokonać zniechęcenie pokazuje krok po kroku jak odzyskać utraconą radość i nadzieję, jak nie pozwolić na to by zniechęcenie okradło nas z życia.

Książka podzielona jest na dziesięć konkretnych (tematycznych) rozdziałów. Na końcu publikacji znajdują się również praktyczne sugestie (bardzo cenne, podzielone na funkcjonowanie ciała, duszy i ducha, np. wprowadź dobrą dietę czy odkryj swoje nowe marzenia). Książkę kończy test do osobistego wykonania przez czytelnika oraz bibliografia.



Autorka opiera swoje rozważania na Słowie Bożym, obserwacji siebie i innych – poznajemy wiele historii trudnych, w których zniechęcenie nie pozwoliło bohaterom na normalne funkcjonowanie.
Książka nie jest publikacją ani długą, ani nużącą. Nie jest traktatem psychologicznym ani kaznodziejskim bełkotem – wręcz przeciwnie. Bardzo prosto, szczerze i kompetentnie porusza wiele aspektów zagubienia i zniechęcenia, podając również sposoby przeciwdziałania im w codzienności.

Autorka zaczyna od wprowadzenia w pojęcie zniechęcenia, tak by ten stan móc odpowiednio nazwać i nad nim pracować.
Zniechęcenie to stan emocjonalnego, intelektualnego i fizycznego wyczerpania, który charakteryzuje się najpierw obniżeniem nastroju i powoli narastającym brakiem wewnętrznej siły, by się temu procesowi przeciwstawić. Str. 16
Wstyd, strach i kontrola niszczącego gniewu to często towarzysze zniechęcenia. Dlaczego? Co wspólnego z nimi ma nasza przeszłość? Jak nie uciekać od problemów, które mogą pojawić się w przyszłości?

Jaką rolę odgrywa w naszym życiu zmęczenie i fizyczne wyczerpanie? Jakie są tego duchowe konsekwencje?

Co trzeba zrobić by w życiu pojawił się przełom? Autorka kieruje wzrok m.in. na potrzebę słuchania Boga, znaczenie przebaczenia (by nie tkwić w niewoli ludzi i przeszłości), czy wychodzenie spod presji nadmiaru obowiązków.

Dla mnie bardzo cennym był rozdział z praktycznymi radami w dobrym wejściu w nowy dzień – dziesięć bardzo trafnych spostrzeżeń i rad, których wprowadzenie w życie jest możliwe, gdy tylko zdamy sobie sprawę z tego, jak bardzo mogą one odmienić naszą codzienność. Zaczęłam stosować pierwszą sugestię i moje poranki stały się bardziej spokojne i pełne miłości w stosunku do bliskich.
Dlaczego życie w Bożym rytmie jest takie ważne? Na czym mamy zatrzymywać swój wzrok by chronić w sercu prawdziwą radość? Jakie znaczenie w walce ze zniechęceniem mają marzenia? Jak doświadczyć szczęścia w Bogu? Jakie znaczenie ma obecność Boga w życiu człowieka?
Ktoś kiedyś powiedział ciekawe zdanie: „Nie można też oczekiwać nowych efektów przy ciągłym powtarzaniu starych sposobów działania”. Ale nade wszystko nie można rezygnować! Str. 130
Bardzo cenne są słowa o liderze, który nie tylko ma wizję i potrafi ją realizować, ale wyróżnia go również ojcowskie serce i pociąganie za sobą innych. Bardzo ciekawe, mądre i cenne spostrzeżenia!
To publikacja niepozorna, nieduża. Mam jednak odczucie, że wyczerpuje temat dając zarazem podstawowe narzędzia do wprowadzenia dobrych i trwałych zmian. Sama książka jednak nie wystarczy. Dlaczego? Tego również można dowiedzieć się z lektury, do czego szczerze zachęcam!

Tytuł Pokonać zniechęcenie
Autor Alina Wieja
Liczba stron 168
Wydawnictwo Koinonia

„Córki światłości i synowie dnia. Świadectwa młodych błogosławionych i świętych”

Czy świętość jest dla wybranych, dojrzałych, mocnych, nieomylnych? Choć może się ona kojarzyć nam z czymś niedostępnym, historie wielu świętych i błogosławionych pokazują coś przeciwnego.
Jakiś czas temu trafiła do mnie książka Córki światłości i synowie dnia. Świadectwa młodych błogosławionych i świętych, która została wydana nakładem Wydawnictwa PROMIC.



Książka jest zbiorem 29 opowieści, każda inna choć wszystkie łączy jedno – młodzi święci. Niespełna 30 osób i historie ich życia. Ułożone chronologicznie, wg daty urodzenia – poznajemy błogosławioną Imelde Lambertini żyjącą w XIV wieku, świętych żyjących w kolejnych epokach – aż do czasów współczesnych i historii np. Sługi Bożego Matteo Farina, który zmarł w 2009 roku.
Opowieści krótkie, proste, napisane bardzo przystępnym językiem. Nade wszystko jednak porywające umysł i serce. Ku Bogu, dobru, poszukiwaniu drogi swojego powołania.

Jedne opowieści budziły zachwyt, inne zdziwienie, jeszcze inne śmiech. Nie był to jednak śmiech z człowieka i jego życia, ale ze zwyczajności i tego, jak reagował, żył, był zwyczajnie niezwyczajny.
W okresie Bożego Narodzenia bez zgody Elżbiety włożono do żłóbka w kościele jej lalkę Joasię, która miała przedstawiać małego Jezusa. Dziewczynka, spostrzegłszy lalkę, krzyknęła głośno: „Niedobry proboszczu, oddaj mi moją Joasię!”. Trzeba było siłą wyprowadzić ją z kościoła, ku ogólnej uciesze obecnych tam wiernych. Str. 109 – fragment opowieści o św. Elżbiecie od Trójcy Świętej.
Nie znajdziemy tu nudnych, długich i niezrozumiałych wywodów. Mnie te opowieści wciągnęły i porwały. Niejedna z nich zachęciła do dalszej lektury i głębszego poznania przedstawionych postaci – po to by lepiej poznać tych, którzy dzielnie i świadomie podejmowali codziennie trud pójścia za Jezusem, mimo bardzo młodego wieku.

Wydawało mi się, że znam dobrze św. Franciszka Ksawerego, ta lektura jednak pokazała mi coś więcej. Zainspirowała mnie również do modlitwy przez wstawiennictwo św. Dominika Savio (dotychczas nie wiedziałam, że jest patronem osób starających się o potomstwo).


Niektóre z historii dotyczą również męczenników, którzy torturowani oddali życie za wiarę – co jest nie tylko dowodem wielkiego zaufania Bogu, ale również inspiracją dla mnie do stawania się jasnym świadkiem dziś, gdy ciężko przyznać się do wiary, mimo że nie zagraża to mojemu życiu.
Ofiarę zawieszano za nogi na linie i spuszczano głową do ziemnej jamy wypełnionej nieczystościami i zakrytej deskami odcinającymi dopływ powietrza. Niekiedy, by zwiększyć cierpienie, ciało obciążano kamieniami. Str. 75 – tak męczono przez 13 dni św. Magdalenę z Nagasaki, która mimo ogromnego bólu nie wyrzekła się wiary.
Opowieści o nawróceniu zbrodniarzy, którzy stali się świętymi. Historie misjonarzy, którzy od najmłodszych lat czuli dużą cześć do Maryi i nie potrafili żyć bez obecności Chrystusa. Wiele różnych spojrzeń, ludzi, historii. Marzy mi się by całe Żywoty Świętych zostały wydane w tak przystępnej i pięknej formie.

Polecam tę lekturę każdej osobie, która potrzebuje wzmocnienia na drodze wiary – mocnych utwierdzi, wątpiących poprowadzi, niewierzących być może zainspiruje do nowego spojrzenia na świat. Z wielką nadzieją liczę na kolejne podobne publikacje!

Tytuł Córki światłości i synowie dnia. Świadectwa młodych błogosławionych i świętych
Praca zbiorowa
Wydawnictwo PROMIC
Liczba stron 248

„Zbawienie przychodzi przez Krzyż” ks. Krzysztof Kralka SAC

Zbawienie przychodzi przez Krzyż to książka, po którą sięgnęłam w trudnym dla siebie momencie. Wtedy, gdy wydawało się, że moja codzienność mnie przytłacza, serce płacze, a lęk o zdrowie dziecka jest tak wielki, że odbiera rozum. To był mój krzyż – a dzięki lekturze rozważań ks. Kralki w pewien sposób stał się on lżejszy, co nie oznacza, że łatwy.



Publikacja jest swojego rodzaju rekolekcjami – odradzam złapanie jej po to, by od razu przeczytać całość i odłożyć na półkę. Mnie lektura zajęła kilka dni – choć dla kogoś może to być dużo, dla mnie było w sam raz. Planuję jednak do niej wrócić za jakiś czas – mam bowiem wrażenie, że kolejna odsłona tego, co tam przeczytam może być inna niż obecnie.

Dla mnie ta książka była duchową wędrówką – gdzieś w głębokie zakamarki mojego serca. Jego blasków i cieni. Dotykała rzeczy, o których wiedziałam i je znałam oraz tych, których nie byłam świadoma. Napisana bardzo prostym i przystępnym językiem, ale tak głęboka, że chylę czoła autorowi i głębi jaką udało mu się w tych rozważaniach przekazać.



Nie jest to modlitewnik, choć zawiera też propozycje modlitw i pieśni. Jedne mnie dotykały, inne nie. Zatrzymywałam się przy tym, co mnie poruszało i karmiło. Publikacja to siedem rozważań, które prowadzą od doświadczenia miłości, przez zachętę by pójść za Bogiem, do doświadczenia odkupieńczej śmierci Jezusa. Każda z tych jakby trzech głównych dróg zaczyna się od rozważań Drogi Krzyżowej. Przyznaję, że pierwsze z nich rozłożyły mnie zupełnie…
Dlaczego zbawienie przychodzi przez krzyż?
Czy nie jest tak, że szukamy pokoju? Bóg jest pokojem. Czy nie jest tak, że najbardziej w życiu pragniemy miłości? Bóg jest miłością. Pragniemy ukojenia, odpoczynku – Bóg nim jest. Str. 44
Dlaczego mam patrzeć na Krzyż? Skąd przekonanie autora, że nie ma innej drogi do szczęścia i życia w pełni niż przez przyjęcie swojego krzyża?

Bardzo trafnie, mocno i jasno ks. Kralka pisze o tym, co może spotkać nas w codziennym życiu. Krzyże codzienności – duchowe strapienia i acedia oraz cierpienie fizyczne.

Nie będę tłumaczyć znaczeń tych pojęć, autor zrobił to w rewelacyjny sposób. Od kilkunastu lat żyję duchowością ignacjańską, jestem pełna podziwu jak prosto, a zarazem kompleksowo i życiowo można wytłumaczyć czym jest duchowe strapienie i jakie są jego źródła. Nie poprzestaje jednak na teorii – znaleźć można tutaj również wiele cennych, mądrych rad (i patrząc na swoje życie mogę powiedzieć, że skutecznych, choć nie są to łatwe rozwiązania).



Jak radzić sobie z cierpieniem fizycznym? Dlaczego go doświadczamy?
Owocem wiary nie jest sztuczność, ale prawda. To prawda wyzwala. Bóg pragnie nauczyć Twoje serce prawdy – prawdziwych relacji. Bądź prawdziwy! Jak Cię coś zdenerwuje, powiedz to, wykrzycz. Nie musisz używać pięknego słownictwa, możesz nawet przekląć. Jak Ci to ulży – bądź sobą. Nikogo nie graj. Tam, gdzie zaczynasz grać i udawać, tam kończy się formacja i uzdrowienie. Str. 109
Ciemność we mnie – jak zamienić ją w południe? Autor mnie ujął, kolejny raz. Trudne są jego rady, trzeba się zaprzeć, by je przyjąć. Trzeba wysiłku, wyjścia ze swojego komfortu i porzucenia oczekiwań łatwego rozwiązania. Jak wyjść z miłością i dawać siebie innym, gdy mój własny świat się wali?

Kapłan nie mówi o tym, że nasze życie jest i będzie łatwe. Mam wrażenie, że zaglądając w głębie ludzkich doświadczeń, pokazuje raczej jak stawić czoła przeciwnościom razem z Bogiem – z wiarą i zaufaniem. Mówi o trudnych momentach życia, wiary, posługi we wspólnocie, byciu w swoim powołaniu. Tak by nie być tylko zmysłowym, bo uczucia mijają, a życie stawia przed nami kolejne wyzwania codzienności. Mocne są te rozważania – choćby słowa o tym, że jak nie nauczysz się przeżywać swojego krzyża codzienności, będziesz ranić innych – krzykiem, opryskliwością, obojętnością.
Krzyż zaczyna się od rana. Masz wtedy dwa wyjścia – albo poddasz się tej chorej lamentacji, albo uczynisz znak krzyża i powiesz: „W Imię Jezusa Chrystusa zarzucam wszystkie moje dzisiejsze krzyże na plecy. I idę z Tobą, Jezu. W Twoje Imię – podejmę konsekwencje mojego małżeństwa, konsekwencje mojego rodzicielstwa, konsekwencje mojej pracy. Z Tobą, Jezu, dźwigam ten krzyż. Cokolwiek by się dzisiaj stało – na Twoją chwałę, Jezu, zmierzę się z tym. Ofiarowuję Ci ten dzień jako uwielbienie – wszystkie moje krzyże, wszystkie trudy. Na Twoją chwałę, Panie.” Jak inaczej się wtedy przeżywa ten dzień! Str. 167
Rezygnacja z siebie czy zaufanie Bogu? Warto sięgnąć po tę książkę i zobaczyć jakie owoce wyda w sercu – być może będzie lekkim powiewem, być może workiem gwoździ, które wbijają się w serce – nie będzie to jednak lektura, która zabierze radość i wolność. To rozważania pełne życia, prawdy, wolności – nie takiej, jaką daje świat, ale takiej, która przynosi prawdziwą i długotrwałą radość – tę, która nie znika, gdy pojawiają się przeciwności.

Polecam tę lekturę szczególnie na Wielki Post (choć nie są to rozważania typowo wielkopostne) – to idealny moment na przypomnienie sobie i zobaczenie czym jest dla mnie Krzyż. Nie miałam w dłoniach od dawna tak mocno dotykającej mnie lektury – nie jestem w stanie powiedzieć o niej nic złego. Mnie niczego w niej nie zabrakło i z radością wrócę do niej za jakiś czas.

Dziękuję Wydawnictwu SUMUS za egzemplarz książki!

Tytuł Zbawienie przychodzi przez Krzyż
Autor ks. Krzysztof Kralka SAC
Ilość stron 208
Wydawnictwo SUMUS

„Cuda. Uzdrowienie dla poranionego świata” ks. Stefan Starzynski, Chris Grzasko

Czy człowiek może doświadczyć cudu? Czy jest to coś naturalnego, skoro Jezus zmartwychwstał i żyje, czy to tylko bajka albo przywilej dla wybranych?



Wydawnictwo eSPe wydało publikację autorstwa ks. Stefana Starzynskiego – choć jego nazwisko brzmi polsko, kapłan mieszka w USA, tam posługuje i jest świadkiem wielu cudów i niezwykłych zdarzeń.

Cuda. Uzdrowienie dla poranionego świata to książka składająca się z dwóch części – pierwsza z nich to opowieść kapłana, druga to świadectwa ludzi, którzy zostali uzdrowieni. Są to historie autentyczne, mocne, budzące wiarę.

Kapłan opowiada historię swojego powołania – tego jak pracował z Matka Teresą i w jaki sposób doświadczył chrztu w Duchu Świętym dwa dni po swoich święceniach, co miało ogromne znaczenie dla jego dalszej posługi.

Bardzo dotykały i urzekały mnie fragmenty, w których ks. Stefan mówił o cudach, które wydarzały się po przyjęciu sakramentów chrztu bądź namaszczenia chorych przez osoby, które spotykał i im posługiwał.
Gdy zostałem księdzem, nie rozumiałem, dlaczego po mojej modlitwie niemowlęta zostają uzdrowione. Wielokrotnie wzywano mnie do szpitala, abym ochrzcił dziecko bliskie śmierci, i często obserwowałem, jak te maleństwa nagle w cudowny sposób zdrowiały. Str. 31
Poznajemy też opowieść o uzdrowieniu samego kapłana, o diamentach, które pojawiają się znikąd i pierścionkach, które ratują życie.

Wiele niby małych, nieznaczących sytuacji, które tak mocno wpłynęły na życie tych, których bezpośrednio dotyczyły, że stały się narzędziem uzdrowienia.

W jaki sposób kapłan rozpoczął dzieło tworzenia domów dla niezamężnych matek? Skąd wzięli się ludzie, którzy podjęli się tego, co wydawało się nierealne? Skąd kapłan miał odwagę mówić o proroctwach, które pojawiały się w jego sercu (i które po ludzku wydawały się absurdalne)?
Uzdrowienie z nowotworów, niespodziewanie zdrowiejące dzieci, czy cudownie łączące się zdarzenia to część tej opowieści.

Pojawia się tutaj też motyw klątw czy uwikłania w grzech. Przyznaję, że stanowisko ks. Stefana by omadlać 15 pokoleń wstecz jest dla mnie nie do końca zrozumiałe i miałam w trakcie lektury mieszane uczucia – być może mylę się w tym względzie, nie wiem…



Bardzo dobrze i szybko czytało mi się drugą część książki – świadectwa tych, którzy doznali cudu. Choć czasami odnosiłam wrażenie, że autorzy świadectw za bardzo skupiają wzrok na osobie samego ks. Stefana – tak jakby jego osoba była ważniejsza od Tego, który jest dawcą życia, Jezusa. Choć może wynika to tylko z mojego osobistego przewrażliwienia, zostawiam to ocenie czytelnika.
Czy polecam tę książkę? Tak! Pokazuje pewną rzeczywistość, która dla osoby wierzącej winna być czymś naturalnym – we mnie mocno pobudzała serce ku większemu zaufaniu Bogu. Bóg czyni cuda, a ta książka jest tylko tego małym potwierdzeniem…

Tytuł Cuda. Uzdrowienie dla poranionego świata
Autorzy ks. Stefan Starzynski, Chris Grzasko
Ilość stron 224
Wydawnictwo eSPe

Dziękuję Wydawnictwu eSPe za egzemplarz recenzencki!


„Nadchodzi poranek. Aleppo, Syria. Naprawić dom, uleczyć serce” Ibrahim Alsabagh

Franciszkanin o. Ibrahim Alsabagh, który od lat żyje w Aleppo, po raz kolejny napisał o tym, jak wygląda życie w Syrii – tym razem z powojennej perspektywy.

W marcu 2018 roku pisałam o pierwszej publikacji Tuż przed świtem, recenzję można przeczytać tutaj: https://niezawodnanadzieja.blog.deon.pl/2018/03/01/kronika-z-aleppo/

Zarówno pierwsza, jak i druga publikacja pokazuje nam realne potrzeby, ból i obraz wojennego okrucieństwa. Tym razem w książce Nadchodzi poranek. Aleppo, Syria. Naprawić dom, uleczyć serce o. Ibrahim zabrał głos by w jakiś sposób rozliczyć się z pomocy, którą otrzymuje. Pokazał jakie potrzeby pojawiają się w powojennej rzeczywistości, opisał jak wygląda codzienne życie w mieście zniszczonym nie tylko wojną, ale zwyczajną ludzką traumą, bólem, śmiercią i biedą.



Czytając tę książkę miałam wrażenie, że zakonnik rozlicza się z każdego otrzymanego grosza – relacjonuje jakie projekty pomocowe wdrożono w jego parafii, ile zostało przeznaczonych na to funduszy i jak udało się je pozyskać – wszystko w sposób bardzo prosty, jednoznaczny, bez niedomówień.

Nie to mnie jednak poruszało, choć uważam, że jest bardzo cenne. Kapłan widzi przede wszystkim człowieka i jego potrzeby. Zaskakuje mnie to, z jaką otwartością przyjmuje każdego kto przyjdzie, bez względu na wyznanie.

Dotknęło mnie to, że nawet z pocisku, który trafił w kościół podczas nabożeństwa zrobiono dar.
Właśnie dzięki takiej optyce stanęliśmy naprzeciw islamu, a kiedy uderzyli pociskiem w nasz kościół, przynieśliśmy do ołtarza resztki tego pocisku wypełnione kwiatami i ofiarowaliśmy za nich modlitwę. Str. 165
Na każdej stronie książki widzimy obraz powojennych zniszczeń – nie tylko w wymiarze fizycznym (zburzone domu, kościoły, brak szkół), ale również obraz biedy i ludzkiego nieszczęścia. Z wielkim podziwem czytałam ile projektów pojawiło się w Aleppo, większość z nich między innymi dzięki zaangażowaniu franciszkanina.

Zagwarantowanie opieki zdrowotnej, paczki żywnościowe, opłacanie energii elektrycznej, wyprawki dla dzieci do 2 roku życia (m.in. mleko, pieluchy), naprawa zniszczonych domów, spłaty długów bankowych, przeniesienie zwłok (które w czasie wojny zostały pochowane w prowizorycznych miejscach), kupno zbiorników na wodę, wspieranie narzeczonych (finansowo i duchowo), nauczanie, opieka nad niepełnosprawnymi czy sfinansowanie kosztów obozów letnich i rekolekcji dla 1150 osób.

To tylko część tego, co robi Kościół w Aleppo. Nade wszystko jest obecny, w zwyczajnie nienadzwyczajny sposób.

Nie potrafię wyobrazić sobie ile trzeba mieć w sobie sił i wiary by każdego dnia, na nowo pomagać innym, wbrew beznadziei i bólowi wokół.

Wojna przyniosła wiele zniszczeń – również w sferze psychiki i ducha. O. Ibrahim wiele pisze o dzieciach i młodzieży, czyli tych, których wojenna rzeczywistość dotknęła niezwykle mocno. Wychodząc naprzeciw wielu potrzebom, które w nich zauważono, zakonnicy powołali letnie oratorium.



Opisy zakonnika pokazują jak wiele jeszcze potrzeba by Syria powstała z kolan – nie tyle materialnie, co emocjonalnie i duchowo. Wielu chrześcijan opuściło Aleppo, wielu nie ma gdzie wracać. Coś, co dla osoby, której nie dotknęła tragedia wojny, jest niewyobrażalne – tam jest codziennością i walką o przetrwanie.

Lektura nie jest lekka, ale pokazuje też tę dobrą stronę – wybaczenie i walkę o życie. Bardzo polecam, choćby ku większej refleksji nad samym sobą i tym, na co narzekamy w codzienności.

Dziękuję Wydawnictwu Bernardinum za lekturę!

Tytuł Nadchodzi poranek. Aleppo, Syria. Naprawić dom, uleczyć serce
Autor Ibrahim Alsabagh
Liczba stron 280
Wydawnictwo Bernardinum


„Wiara, Nadzieja, Miłość” Monika Jagodzińska

Wiara, Nadzieja, Miłość Moniki Jagodzińskiej to krótka i bardzo prosta opowieść, choć z głębokim i mocnym przesłaniem.

Monika Jagodzińska jest młodym, choć jak na swoje 21 lat, doświadczonym twórcą. Spodziewałam się, że lektura może mnie nie porwać, nie zaskoczyć. Patrząc na wiek autorki nie miałam wielkich oczekiwań, zostałam jednak bardzo mile zaskoczona. Kreacja głównej bohaterki i sposób w jaki ją poznałam uważam za skonstruowany po mistrzowsku!



Książka wciąga od pierwszych zdań. Zgrabnie zbudowana fabuła, nienużące i trafne opisy, które sprawiły, że czułam się częścią wydarzeń. A przy tym opowieść o głównej bohaterce, której historia sprawia, że chce się ją poznać do końca.

Diana, główna bohaterka, która ma ogromne problemy z samoakceptacją, wyrażaniem siebie, z kontaktami w grupie. Wie, że jej wygląd jest źródłem szyderstw i docinek, a nowy chłopak w klasie rani ją jeszcze bardziej niż zdarzało się to dotychczas.

Kolejne zranienia, zagubienie, wewnętrzna pustka. Dziewczyna pragnie się zmienić. Nie wie jednak, że droga jej przemiany prowadzi do śmierci…

Anoreksja, później bulimia. Gdzieś w międzyczasie strata najbliższej przyjaciółki, która ginie w tragicznych okolicznościach.

Czy bohaterka znajdzie w końcu spokój i szczęście?

Nie jest to dla mnie najlepsza lektura ostatnich dni, ale wciąga. Historia, jak dla mnie, zakończyła się trochę nad wyraz optymistycznie, choć nie zaprzeczam, że w rzeczywistości mogą wydarzać się historie podobne. Napisana jest bardzo przystępnym językiem – już młodsi odbiorcy spokojnie się w niej odnajdą (nastolatkowie z pewnością się nie zawiodą!).

Warto po tę lekturę sięgnąć – skłania do refleksji nad wartościami, które kierują życiem. Pokazuje życie nastolatek, które często borykają się z rzeczywistością, której same nie są w stanie udźwignąć. Uczy akceptacji, patrzenia oczami innych. Pokazuje wartość przyjaźni, walki o siebie i dobro jakie może płynąć z terapii.

Lektura jest krótka, ale bardzo bogata w treść. Prosta okładka dopełnia całości odbioru – prostota nie oznacza w tym przypadku bylejakości, wręcz przeciwnie!

Polecam tę opowieść nie tylko rodzicom, których pociechy nie potrafią odnaleźć się w środowisku rówieśniczym, ale również tym młodym – być może wleje w nich odrobinę wiary, nadziei i miłości. Książka jest bardzo prosta i w tej prostocie trafia prosto w serce. Polecam!

Dziękuję Autorce za egzemplarz książki do recenzji!

Tytuł Wiara, Nadzieja, Miłość
Autor Monika Jagodzińska
Liczba stron 120
Wydawnictwo Psychoskok
Do nabycia m.in. w salonach EMPIK.