czwartek, 14 stycznia 2016

Odpocząć by żyć

Potrafisz odpoczywać? Kiedy ostatni raz odpocząłeś tak, że mogłeś góry przenosić? Tak, udało się? Wow! Powiedz mi jak ci się to udało – bo ja nie potrafię.

Człowiekowi do życia potrzebny jest tlen. Ten mam. Potrzebny jest sen. Tego nie mam (dziś mój Słodziak powitał dzień o 4.20…). Potrzebny jest pokarm. Mam, nawet w nadmiarze. Potrzebny jest odpoczynek. Hmmmm… A cóż to takiego?

Jakiś czas temu chciałam poruszyć temat odpoczywania – tak ważny i tak trudny dla mnie. Gdyby nie mój spowiednik, pewnie bym się nawet nie zastanowiła nad tym, że spora część moich problemów bierze się stąd, że odpoczywać nie potrafię. Nigdy nie potrafiłam – macierzyństwo wcale tutaj nic nie zmieniło, wydobyło tylko problem na powierzchnię.

Pasja? Odłożona została na boczne tory – przecież zawsze znajdzie się wymówka by nie dbać wystarczająco o swój rozwój, prawda? Zawsze znajdzie się coś PILNEGO i WAŻNEGO. Coś co nie pozwoli nam się zatrzymać i zająć sobą. Dostałam niedawno „Kwadrans Uważności” (Wojciech Werhun SJ, Wydawnictwo WAM). Radość była duża, entuzjazm ogromny. I poległam – na pierwszym ćwiczeniu. Dlaczego? Bo mój kwadrans skupienia się na ćwiczeniu trwał w rzeczywistości jedną trzecią tego czasu – resztę zajęła pogoń myśli nad tym co jeszcze jest do zrobienia na dziś. Mój mózg, ciało, duch – cała ja – nie potrafił przełączyć się na tryb spokojny, tryb wyciszenia. To przecież wydaje się takie łatwe, a jednak. I znów mogę powtórzyć - macierzyństwo wcale tutaj nic nie zmieniło, wydobyło tylko problem na powierzchnię.

Przeczytałam dziś artykuł Zuzy Kołacz, jak zawsze trafiła w sedno! Polecam przeczytać, szczególnie matkom http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/wychowanie-dziecka/art,780,jak-odpoczywac-majac-male-dzieci.html.

Nie, nie gonię za pieniądzem. Nie gonię za sławą. Moja pasja nie potrzebuje 20 godzin z mojej 24 godzinnej doby. A mimo to biegnę. Wciąż na najwyższych obrotach – nie mogąc zwolnić i pozwolić sobie na usłyszenie siebie. Bo co jeśli usłyszę coś co mój bieg zatrzyma?

piątek, 8 stycznia 2016

Dzień z życia matki

Tak, jestem matką. Nawet podwójnie choć Piotruś przyjdzie na świat dopiero za kilkanaście tygodni. Jestem matką nieidealną – pełną obaw, trosk, złości, niemocy i…szczęścia.

Dwuletnie dziecko przechodzi tzw. bunt dwulatka. Kiedyś się z tego śmiałam – ale już mnie to nie bawi. Gdy Słodziak odwraca głowę od łyżeczki z przepyszną kaszką, gdy rzuca zabawkami w telewizor, gdy krzyczy NIE, gdy chce we mnie uderzyć głową (auć! To boli okropnie!)… Zaczęłam wierzyć w bunt dwulatka.

Gdy dwulatek jest porannym ptaszkiem i lubi wstawać o 4.30 - dzień zaczyna się czasem zamazywać przed oczyma. Widzi się niewyraźnie, depresyjnie, sennie, nijako. Widzi się bardziej to co jest trudem niż to co jest radością. Czy jestem dobrą matką? Czy robię to dobrze? Czy Słodziak jest szczęśliwy, dobrze zadbany, czy dobrze się rozwija? Milion pytań na sekundę, które plują w matczyne serce niepewność i gorycz.

Ale przychodzi wtedy taki moment…że dziecko podchodzi by dać buziaka, by się przytulić, by strzelić minę, za którą dało by mu się Oskara… Przychodzi czas oliwy na poranione serce matki i pojawia się błogi pokój. Pojawia się radość, duma, miłość. Coś czego nie da się opisać. Zrozumie to tylko druga matka.

Niestraszny jest największy foch, pogryzienia, niedospanie i niemoce, gdy wiesz, że dla kogoś jesteś całym światem. Taka to miłość. Bez końca. Prosta i czysta – dziecinna. Niezastąpiona…

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Rok Miłosierdzia

Gdy słyszę słowo miłosierdzie to mam przed oczyma wojennych oprawców i seryjnych morderców przed sądem. Ale, gdy zastanowię się choć chwilę, to myślę sobie a co wspólnego z ludzkim sądem ma prawdziwe miłosierdzie?. Chyba nic…

Trzeba mi zacząć żyć miłosierdziem przez duże M.
Nie potrafię być miłosierna dla siebie. Albo samą siebie nadmiernie chłoszczę albo nadto odpuszczam i głaszczę. Tą samą miarą łatwo przychodzi mi traktować innych – męża, dziecko, przyjaciół, znajomych i nieznajomych. Wszystkich. Boga oczywiście też. Jeszcze nie wiem jak znaleźć złoty środek. Wiem gdzie, ale jeszcze nie wiem jak. Mam nadzieję, że przez najbliższy rok trochę się tego nauczę. Z Jego pomocą. Bo tylko On to potrafi. Nikt inny…

Gdy spotkam miłość – kocham
Gdy spotkam gniew – uciekam
Gdy spotkam niemoc – przytulam
Gdy spotkam ból – milknę.
Chcę być jak On
Zawsze blisko
Zawsze z miłością
Wiecznie rozumiejący
Choć odrzucający zło.
Oddać ból i żyć
Tak jak On
Chodzić boso i dawać siebie
Nie oczekując nic w zamian
Wiecznie rozumieć
Zawsze kochać
Być…