piątek, 18 października 2019

„Oddać serce” Lindsay Harrel

Rzadko zdarza mi się głęboko wzruszać przy czytaniu powieści.

Owszem, zachwycam się fabułą, narracją, stylem. Jednak wywołanie we mnie tylu emocji zdarza się nieczęsto. Książka Oddać serce dotknęła mnie mocno, z wielu powodów.



Lindsay Harrel stworzyła opowieść niby prostą, na pozór banalną, ale podała ją w taki sposób, że wzrusza i zaprasza do głębszej refleksji nad życiem, relacjami, wiarą.

Poznajemy Megan Jacobs, której życie kręci się wokół choroby serca. Mimo otrzymanego przeszczepu żyje jak w kokonie – porzucając marzenia o pracy, podróżach, wyrwania się z domu spod skrzydeł nadopiekuńczej matki.

Równolegle widzimy jej siostrę bliźniaczkę, Crystal. Ta mimo zdrowia cierpi równie mocno – jakie są przyczyny tego, że nie potrafi stworzyć dobrej i głębokiej relacji z mężem, pnie się po szczeblach kariery pomimo tego, że niszczy to jej prywatne życie? Dlaczego nie chce i nie potrafi utrzymywać kontaktów z rodziną?

Jest jeszcze trzecia kobieta, nastolatka – dawczyni serca. Poznajemy ją już po śmierci, z pamiętnika, który zostawia po sobie i który trafia w ręce Megan. Jest to początek przygody, która przynosi przełom.


Punktem zwrotnym okazuje się wspólna podróż sióstr, która jest spełnieniem marzeń spisanych w pamiętniku. Wędrówka nie tylko szlakiem pragnień dawczyni serca, ale również podróż wewnętrzna, która nie tylko zbliża do siebie kobiety, ale przynosi uzdrowienie dawnych ran, chowanych skrzętnie przez lata.

Nie będę zdradzać fabuły, bo warto poznać ją samemu. Mnie ta książka niewątpliwie ujęła pięknem opisywanych miejsc, sytuacji. Choć dla mnie jej największym atutem jest przekaz, który nie wychodzi wprost – wewnętrzna przemiana człowieka, walka o marzenia, odbudowanie relacji i wiary w to, że Bóg jest dobry.

Książka wciąga (i to bardzo!), pobudza do refleksji. Czyta się ją szybko i przyjemnie, choć dotyka też tematów trudnych i bolesnych.

 

Polecam na jesienne wieczory, zapewniam, że się nie zawiedziesz!


grafika jest własnością Wydawnictwa Dreams

Dziękuje Wydawnictwu Dreams za egzemplarz recenzencki!
Tytuł Oddać serce
Autor Lindsay Harrel
Ilość stron 368
Wydawnictwo Dreams

„Presja rówieśników. Poradnik jak żyć w zgodzie ze sobą” Jim Auer

Do naszego domu trafiła ostatnio kolejna książeczka z serii Pomocne Elfy Wydawnictwa PROMIC. Jak zawsze zaskakuje prostotą, a zarazem głębią!



Urzekły mnie słowa, które na początku kierowane są do dorosłych (nauczycieli, rodziców).



Jako mama widzę ile emocji kosztują mnie sytuacje, gdy moje dziecko jest odrzucane przez grupę, lub gdy idąc za głosem tłumu – robi rzeczy, których nie aprobuję. Z wielką nadzieją więc sięgnęliśmy po tę lekturę.

Autor pisze bardzo prosto, zaczynając od wytłumaczenia kim są rówieśnicy, jakie są rodzaje presji i czym ona w ogóle jest. Dotyka tego, że oczekiwania innych są potrzebne, dopóki prowadzą nas w dobą stronę i pomagają w rozwoju. Mówi też wprost kiedy nie należy ulegać głosowi tłumu i jakie może nieść za sobą konsekwencje uginanie zasad pod standardy i oczekiwania innych.
Ujęło mnie zdanie, nad którym długo myśleliśmy z synem:
Czasami najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić dla siebie i swoich przyjaciół, jest powiedzenie: „Nie!”.
Nauka stawiania granic w relacji z drugim człowiekiem jest trudna nie tylko dla dziecka. Każdy z nas miewa trudności w tym by mówiąc „nie”, dostrzegać też potrzeby drugiej strony. Autor mówi wprost o tym, że przyjaciele powinni brać pod uwagę swoje oczekiwania, szanować swoje uczucia. Zaznacza, że akceptacja to droga, którą należy zacząć od siebie.



Mały czytelnik otrzymuje nie tylko suchą teorię, ale również propozycje tego, co należy powiedzieć, gdy jest się do czegoś namawianym. Autor zaznacza przy tym, że stawianie granic może skutkować odrzuceniem przez grupę – choć zachęca do znalezienia osób o podobnych poglądach i byciem „jak skała”, co w rezultacie przynosi pokój serca i doświadczenie tego, że podjęło się słuszną decyzję.
Czy warto sięgać po takie lektury? Moim zdaniem zdecydowanie tak.

Wydawać by się mogło, że i bez nich można rozmawiać z dzieckiem, to prawda. Dla mnie jednak niezmierną pomocą są takie książeczki jak ta – pięknie ilustrowane, z krótkim tekstem, który pobudza dziecko do myślenia, a jednocześnie może otworzyć przestrzeń do dłuższej, szczerej rozmowy.

Nie oczekujmy jednak, że to wystarczy. Słowa uczą, a przykłady pociągają – bądźmy więc dla dzieci osobami, które nie tylko pouczają, ale pokazują jak żyć. Mnie samej lektury takie jak ta pozwalają spojrzeć na własne relacje i zatrzymać się w chwili refleksji nad tym, czy zbyt mocno nie naginam swoich zasad pod czyimś wpływem.

Zdecydowanie polecam małym czytelnikom tę serię!

Dziękuję Wydawnictwu PROMIC za egzemplarz recenzencki!
Tytuł Presja rówieśników. Poradnik jak żyć w zgodzie ze sobą
Autor Jim Auer
Liczba stron 32
Wydawnictwo PROMIC
Całość serii można znaleźć tutaj KLIK

wtorek, 8 października 2019

„O matko święta! Chrześcijańska mama od A do Z” Maja Komasińska-Moller

Gdy zaczynałam lekturę tej książki, miałam pewne oczekiwania. Wiedziałam o tym, że autorka przekopała tony materiałów źródłowych, przeczytała masę życiorysów kobiet, które przedstawiła w publikacji. Efekt mnie jednak zaskoczył…



Znam styl pisania Mai Komasińskiej-Moller. Wiedziałam więc, że będzie używać języka, który jest łatwy i dobrze przyswajalny dla laika. Nie spodziewałam się jednak, że o życiu kobiet można napisać tak, że ma się poczucie, że nie czytasz, ale realnie się z nimi spotykasz i je poznajesz. 

Taka właśnie jest ta książka – opowieści o kobietach, dla kobiet. Bez patosu, niezrozumiałych sformułowań czy języka zawiłej teologii. To opowieść od serca do serca, wprost w życiowy wir, realizm, prawdę.

Każda opowieść jest inna, jak litera w alfabecie. Każda pokazuje inną dziedzinę życia, choćby „R – Rodzina”, w którym autorka pokazuje bliżej Maryję, czy „I – Intymność”, w której poznałam bł. Marię Quattrocchi.

Kilka osób pytało mnie czy pojawiły się w tej książki takie święte kobiety, których historia dotyka mnie szczególnie. Zdecydowanie. Choć jest ich kilka, dwie urzekły mnie bardzo mocno. 

Galina Maslennikowa kobieta, która poznaje Boga przez naukę. Za swoją misję obiera walkę o nienarodzonych i jej szczera postawa kruszy serca kobiet, które chcą dokonać aborcji. Druga jest lekarką, która działa społecznie w czasie powojennej biedy. Emilia Paderewska-Chrościcka dostaje wilczy bilet za ratowanie ludzkiego życia, to jednak nie zmienia jej postawy. 

Te opowieści urzekły mnie najmocniej, choć każda z kobiet, które poznałam w opowieściach Mai Komasińskiej-Moller w jakiś sposób mnie poruszyły, czy coś pokazały we mnie samej.

Autorka opisuje nie tylko życiorysy świętych kobiet (głównie matek), ale również wplata w to bardzo głębokie, ale zarazem zwyczajne ludzkie refleksje. Nadaje to całości niesamowitego kolorytu i życiowej mądrości, a zarazem pobudza serce do głębszego przeżywania własnego życia, małżeństwa, macierzyństwa.
Z ust kobiety świeckiej, matki i żony, padają słowa, które zadziwiają głębią i ogniem miłości. Catherine pisze na przykład: „Modlitwa jest jak kobieta kontemplująca swego męża po akcie małżeńskim. Oboje leżą w milczeniu, wpatrując się w siebie”. Zadziwiające i mocne, prawda? Str. 105
Kobiety, które zobaczyłam w tej książce opisane są w sposób krótki, ale treściwy. Nie jest to długi opis jak w Żywocie Świętych. Autorka daje czytelnikowi esencję i szansę poznania świętości od strony zwyczajności, codzienności, zwykłej życiowej rutyny.
Stanisława była tam jedyną położną, warunki były dramatyczne: brakowało narzędzi, były problemy z wodą, robactwo i szczury. A jednak w tym czasie ku zdziwieniu lekarza, który zlecił wykonanie raportu na temat śmiertelności na oddziale, ani jedna kobieta i ani jedno dziecko nie zmarli w wyniku powikłań porodowych. Były to wyniki lepsze niż w najnowocześniejszych klinikach w Niemczech! Druty kolczaste otaczające obóz nie były przeszkodą dla Matki Bożej w jednym pantofelku, która otaczała troską proszących ją o pomoc… str. 121
Poznajemy kobiety żyjące na przełomie wielu wieków. Łączy je jedno – pragnienie życia blisko Boga i drugiego człowieka. Autorka spisała ich losy w sposób dla mnie niezwykły i wydawać by się mogło, że niemożliwy. A jednak.

Polecam tę lekturę bardzo, choć uprzedzam, że nie da się jej przeczytać ciągiem. Za mocno dotyka i porusza – jest jak pyszne ciacho, które zjada się po kawałku. Inaczej nie smakuje tak mocno i dobrze. Smaku dodaje też piękne wydanie, w sztywnej oprawie. Czegóż chcieć więcej?

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu WAM za egzemplarz recenzencki!

Tytuł O matko święta! Chrześcijańska mama od A do Z
Autor Maja Komasińska-Moller
Liczba stron 240
Wydawnictwo WAM

„Duchy we śnie, duchy na jawie” Grzegorz Kapla

Kilka tygodni temu pisałam recenzję fenomenalnej książki podróżniczej Wyspy niepoliczone Tadeusza Biedzkiego TUTAJ.

Później tę książkę czytał mój mąż i zachwycał się nią jeszcze bardziej niż ja – tak mocno urzekły nas opowieści o Indonezji, choć mnie najbardziej te o dzikim ludzie Papui.

Gdy dostałam z Wydawnictwa Bernardinum wiadomość, że na rynku dostępna jest opowieść właśnie o Papuasach nie zastanawiałam się ani chwili. I to był kolejny podróżniczy nokaut!



Dwóch dzielnych i lekko szalonych podróżników- Roman Hamerski i Grzegorz Kapla. To opowieść spisana przez Kaplę w sposób dość specyficzny i oryginalny, która wciągnęła mnie od pierwszych stron, a im dalej – tym coraz bardziej!

 

Poznajemy ich podróż od podszewki, dowiadując się nie tylko tego skąd pomysł na tak szaloną wyprawę, ale również jak wyglądały jej początki – choćby biurokratyczne potyczki, warunki lotnicze budzące grozę i hotele bez prądu i ciepłej wody.

To jednak tylko przedsmak przygody, jaką zaserwował Kapla. To, co po lekturze tej książki zapadło mi w głowie najbardziej to obraz wojownika z ludu Papui. Nie tylko jego wygląd czy codzienne rytuały, ale także cała droga, jaką podróżnicy pokonali by spotkać się z tymi ludźmi – i to spotkać prawdziwie, jak człowiek z człowiekiem. To, co odczuwałam podczas lektury świetnie oddają słowa przewodnika podróżników:
Wy, Polacy, jesteście inni. Sprawiliście, że tragarze zaczęli śpiewać, bo dla nich ugotowaliście i zaprosiliście nas do wspólnego stołu. Nikt dla nich nie gotował. Dlatego zaśpiewali. Amus z wami rozmawia. A przecież na ogół, kiedy go wynajmuję, żaden z turystów nawet nie pomyśli, że on może mówić po angielsku. Że miał marzenia… Znasz jego historię. Str. 222
Taki obraz pociąga, pozwala się spotkać, ruszyć w podróż – razem z Kaplą, Hamerskim i ludźmi, których zatrudniają jako przewodnika i tragarzy. Razem z tymi, których spotykają po drodze i choć są zupełnie inni, z naszej perspektywy „dzicy”, podróżnicy opowiadają o nich z wielką fascynacją i szacunkiem. 

Kim jest wojownik? Dlaczego jeden z tragarzy musiał porzucić swoje marzenia i czy uda mu się jakoś pomóc? Jak wygląda codzienność ludu, do którego nie dociera cywilizacja i który nie ukrywa choćby tego, że nie obcy mu jest kanibalizm?
Dani nawykli są do bólu. Umieją go znosić bez zmrużenia oka i umieją go zadawać. Byli kanibalami od zarania dziejów. Potrafili wyciąć szynkę schwytanemu wrogowi, udusić ją z patatami i szpinakiem w dole do gotowania i spożyć gremialnie na oczach dogorywającej ofiary. Nie ma gorszej potwarzy… Taki duch będzie się mścił do końca świata. Str. 178
Widzimy też obraz bitwy, choć reżyserowanej na prośbę podróżników (którzy jednak nie przeżyli jej obojętnie!). Poznajemy zwyczaje pogrzebowe, codzienne życie i wierzenia – czyli coś czego zwykły europejski turysta nigdy nie doświadczy.

 

Podróżnicy opowiadają również o spotkaniu z misjonarzem, który za wszelką cenę chciał dobrze wypaść przed białymi ludźmi i o historii misji chrześcijańskich w Papui (a jest to opowieść bardzo pouczająca!).
Kiedy przybyli misjonarze, Dani uwierzyli we wszystko: w Jezusa, w poświęcenie na krzyżu, w zbawienie, w wieczne życie z duchami, bo to wszystko jest bardzo bliskie ich myśleniu, ale w jedno uwierzyć nie umieli. Że kobiety też mają duszę. Str. 101
Książka zachwyciła mnie pod wieloma względami. Była dla mnie jak wędrówka po zwyczajach, wśród ludzi, miejsc – spoglądając w oczy tym, którzy chcieli zobaczyć Papuasów naprawdę, takimi jakimi są. Bez oceny, koloryzowania, szczerze i prawdziwie.
Tu, w Baliem, ludzie wolni chodzą nago. Są wojownikami. Jeśli ktoś nosi ubranie, to znak, że nie jest wolny. Że nie ma własnych świń. Nie ma własnego domu, że w jego życiu stało się coś niedobrego. Zabłądził. Pomylił drogi. Zagubił się pośród świata i teraz, żeby przetrwać, musi być tym, kim nie chciałby wcale być, gdyby wciąż jeszcze miał wybór… str. 88
To jedna z tych książek, które czyta się bardzo szybko, ale pamięta na długo. Zdecydowanie polecam!





Dziękuję Wydawnictwu Bernardinum za egzemplarz recenzencki!

Tytuł Duchy we śnie, duchy na jawie
Autor Grzegorz Kapla
Liczba stron 288
Wydawnictwo Bernardinum – książka do nabycia m.in. u wydawcy i salonach sieci EMPIK.

czwartek, 26 września 2019

„Spowiedź: uzdrowienie duszy” Didier van Havre

Choć to sakrament piękny i bogaty w treść, jest też trudny dla wielu katolików. Lęk, wątpliwości, wstyd – to uczucia towarzyszące wielu osobom korzystającym ze spowiedzi. Jak więc do niej podejść, by spod grubej warstwy tego co nieprzyjemne wydobyć sens i piękno? O tym właśnie jest ta książka… 



Spowiedź: uzdrowienie duszy to pozycja, która zachwyciła mnie na wielu różnych płaszczyznach. Przede wszystkim przyciągnęła osoba autora, który będąc kapłanem, stara się pokazać sakrament pojednania od strony penitenta. Robi to w sposób bardzo prosty, jasny, ale i głęboki i szczery.

Didier van Havre przedstawia dwa wymiary sakramentu: działanie Chrystusa oraz działanie wiernego.



Autor odwołując się do Ewangelii wg św. Jana (J 20, 19-23) opisuje spowiedź i to gdzie ma ona swoje źródło. Mówi o mocy odpuszczania grzechów, którą Jezus dał apostołom, oraz o tym czym jest grzech i jakie skutki ze sobą niesie.

Kapłan nazywa nawrócenie źródłem wielkiej łaski – pokazuje jak wygląda droga nawrócenia, struktura sakramentu (5 warunków spowiedzi), nazywa spowiednika sędzią i lekarzem. Nie jest to jednak coś, co może budzić lęk i niechęć – wręcz przeciwnie.



Daje czytelnikowi konkretne wskazówki – opisuje bezpośrednie przygotowanie do sakramentu czyli rachunek sumienia (na końcu publikacji znajduje się również zestaw pomocnych pytań). Mówi o żalu za grzechy, który nie powinien prowadzić do samopotępienia, ale odwołania się do miłości Boga. Pokazuje jaka jest różnica między grzechem ciężkim i powszednim, wskazując również jak je traktować, by wzrastać w wierze.

Bardzo podobał mi się szczegółowy opis formy celebracji, tzn. znaczenie poszczególnych aktów spowiednika i osoby spowiadającej się. Szczerze? O wielu nie miałam pojęcia, np. dlaczego na początku spowiedzi wykonujemy znak krzyża i jakie to ma znaczenie dla sakramentu. Mówi o tym jak najlepiej zacząć spowiedź, by była dla nas bardziej owocna. Pokazuje również, że sakrament nie kończy się wraz z momentem odejścia od konfesjonału.



Pokazuje jak częsta spowiedź wpływa dobroczynnie na duszę oraz dlaczego w życiu chrześcijańskim ważne jest kierownictwo duchowe, czy jakie są skutki grzechu i wartość przebaczenia i pojednania. Autor wprost mówi o tym, że ważny jest wkład w sakrament, czyli dobre przygotowanie.

Publikacja kończy się ogólnym wzorem rachunku sumienia, propozycjami modlitw i odpowiedziami na fałszywe wyobrażenie o spowiedzi (np. spowiadam się bezpośrednio Bogu bądź chodzę do psychoterapeuty, więc nie potrzebuję spowiedzi).

Często jest tak, że po lekturze książek opisujących sakrament pokuty czuję pewien niepokój. Czasem rozważania są zbyt płytkie, innym razem wpędzające w skrupuły i niezdrowe poczucie winy. Tutaj tego nie ma! Autor zachwycił mnie tym, jak nazywając rzeczy wprost, potrafi zrobić to z miłością i głębią, która prowadzi prosto do konfesjonału – w kochające ramiona Boga.

Zdecydowanie polecam, dziękując Wydawnictwu PROMIC za to kompendium napisane ludzkim językiem, które dotyka najgłębszych pokładów duszy.

Tytuł Spowiedź: uzdrowienie duszy
Autor Didier van Havre
Liczba stron 200
Wydawnictwo PROMIC

Książkę można nabyć m.in. na stronie wydawcy TUTAJ

wtorek, 17 września 2019

„Jak stać się szczęśliwą mamą w 31 dni” Arlene Pellicane

Często jest tak, że poradniki w stylu „odmienisz swoje życie w 31 dni” omijam szerokim łukiem. Zwyczajnie daleko mi do magicznego myślenia o tym, że w jeden miesiąc można przemeblować skutecznie całe swoje życie.

Zatrzymałam się jednak ostatnio przy pewnej pozycji. Nie dlatego, że ma różową okładkę (bo nie lubię różu :)), ale dlatego, że dedykowana jest matkom. Po przeczytaniu fragmentu na stronie wydawnictwa (TUTAJ) stwierdziłam, że chcę zobaczyć co autorka ma do zaproponowania.

Lektura wciąga i intryguje. Arlene Pellicane nie powiedziała niczego nowego, odkrywczego. Jednak sposób w jaki pisze sprawił, że ta książka dotknęła głębokich pragnień i lęków, jakie przeżywam w matczynej codzienności.

Na początku zaskoczyła mnie trochę twierdzeniem, że filarami bycia szczęśliwą mamą są zdrowie, działanie, modlitwa, wytrwałość i postawa akceptacji. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem wszystko to stawało się coraz bardziej jasne i dotykające mojej codzienności.

Zdrowie to nie tylko maska tlenowa założona najpierw sobie (bo jak pewnie wiesz, udusisz siebie i nie pomożesz dziecku jeśli w przypadku awarii samolotu nie zaczniesz akcji ratunkowej od siebie), ale również nawyki żywieniowe czy aktywność fizyczna. Autorka dużą wagę przywiązuje do odpoczynku, dając kilka wskazówek jak dbać o zdrowy sen. Mówi o roli wdzięczności, niezamartwieniu się i wadze bycia we wspólnocie. Pokazuje również, że nam matkom potrzebny jest mąż i seks (ręka w górę, jeśli w to wątpisz!).


Działanie czyli dyscyplina, która działa. Jak wejść w kolejne etapy życia dziecka i odciąć pępowinę? Jakie znaczenie w wychowaniu ma konsekwencja? Dlaczego warto zwolnić i zredukować swój poziom stresu, choćby przez to, że zajmujemy się tym, co naprawdę ważne? Czym jest dobre i złe poczucie winy i gdzie może nas zaprowadzić?
Arlene Pellicane w niebywale trafny sposób mówi również o korzystaniu z elektroniki – przez dzieci i przez nas, pokazując jakimi mogą być pożeraczami czasu i niszczycielami emocji i relacji. Bardzo dotknął mnie fragment o tym, że potrzebny jest reset w życiu każdej matki i spojrzenie na siebie oczami innych – doświadczam ostatnio jak wielki to skarb!

Modlitwa czyli kilka oczywistych prawd, które tak naprawdę dotarły do mnie dopiero podczas lektury książki. Gdy dzieje się coś niepokojącego, czy nie jest tak, że sięgasz po telefon czy Google, zamiast zapytać Boga co robić? Czy wierzysz w to, że On w ogóle może dać ci jakąkolwiek odpowiedź? Jak modlić się w zabieganiu? Czy modlisz się za swoje dziecko, powierzając go Bogu, a przy okazji nie biorąc na siebie odpowiedzialności za to, czego nie możesz zmienić?
Po raz kolejny przeczytałam coś, o czym bardzo często zapominam – modlitwa jest jak wektor. Nawet ta krótka, rzucona w pędzie życia może przekierować moje myśli na inne tory. Moje matczyne serce po raz kolejny usłyszało, że moje dzieci są chronione przez Boga (autorka opisuje tutaj wypadek z udziałem swojego syna, który wyglądał bardzo dramatycznie, a skończył się na kilku siniakach). Sama doświadczam tego, że w niewyobrażalny dla mnie sposób Pan Bóg chroni mnie i dzieci. Tak często o tym zapominam i potrzebuję słyszeć o tym wciąż na nowo!



Wytrwałość. Wierzysz w to, że jesteś dzielna – nawet wtedy, gdy chowasz się przed własnymi dziećmi w łazience? Nie wiem jak autorka to zrobiła, ale pokazała mi palcem moją nadopiekuńczość, mówiąc jednocześnie, że mogę nią krzywdzić. Dzieci muszą nauczyć się stawać do walki, w przeciwnym razie nie będą potrafiły żyć w społeczeństwie. Jak to zrobić? Odsyłam do książki.
Bardzo mocno dotknął mnie rozdział mówiący o przykrych komentarzach, które słyszymy – od własnych dzieci, czy od innych ludzi.
Gdy zatem następnym razem poczujemy, że kurczymy się w sobie za sprawą krytycznych komentarzy jakiejś nieprzychylnej nam mamy, padnijmy na kolana. Poprośmy Boga, by pomógł nam przebaczyć tym, którzy nas ranią, i brać sobie do serca tylko te uwagi, które są sensowne i pomocne. Starajmy się o dobre, czułe serce, które jednak pozostanie nieczułe na bezmyślne ciosy. Str. 212
Autorka mówi o wadze śmiechu. Przypomniała mi się pewna historia z udziałem mojego syna. Powiedział: „jesteś ogromnym skarbem! Taka duża i takkka gruba”. Mogłam się obrazić, mogłam też się śmiać. Zrobiłam to drugie i do tego zachęca też Arlene Pellicane. Kobieta zachęca również by szukać wsparcia u bardziej doświadczonych mam (jakie to cenne i ważne!), mówi by wychowywać dzieci do dorosłości, dając odczuć konsekwencje własnych wyborów.

Akceptacja, czyli kilka słów o tym, że mąż jest ważniejszy niż dzieci oraz o tym, że te drugie nie powinny decydować o celu rodziny. Twarde są słowa by nie być natarczywą i zbyt angażującą się, ale czy tak naprawdę nie o to chodzi by wychować dziecko do życia?
Autorka bardzo konkretnie, rzeczowo pokazuje co można i warto robić z dzieckiem by stworzyć z nim głębszą więź (np. wspólny posiłek bez ekranów, mniej zajęć planowych – więcej swobody w działaniu). Mówi także jak ważne jest to by dbać o swoją rozrywkę i przyjemność.
Kobieta zachęca również do służby innym – nie tylko po to by dać przykład własnemu dziecku, ale także samemu wzrastać. Pokazuje przy tym jak niemożliwa misja może stać się zwycięska, gdy podejdziemy do niej z Jezusem.
Rozważanie o akceptacji kończy niczym innym jak syndromem opuszczonego gniazda – mówiąc wprost, że bogata mama to ta, która potrafi wyposażyć dziecko w łaskę wiary.




Nie jest to lektura trudna, ale bez wątpienia jest wymagająca. Stawia wiele pytań, na które nie ma łatwych odpowiedzi. Konfrontuje nas z naszymi brakami, ale nie stawia w centrum dziecka. Pokazuje matkę i to, jakie jest jej serce, codzienność, zmagania.

Czy polecam? Bardzo! Bez względu na staż – każda mama może w tej lekturze odnaleźć kawałek siebie.

Dziękuję Oficynie Wydawniczej VOCATIO za egzemplarz recenzencki!
Tytuł Jak stać się szczęśliwą mamą w 31 dni
Autor Arlene Pellicane
Liczba stron 328
Wydawnictwo Oficyna Wydawnicza VOCATIO



piątek, 6 września 2019

„Sekret radości” Katarzyna Mazierska-Białek

Gdybym zobaczyła tę książkę na półce w księgarni nic o niej nie wiedząc – nie kupiłabym jej. Polecił mi ją jednak znajomy pisarz, Paweł Cwynar, a do jego czytelniczego gustu mam pewne zaufanie. 



Skąd takie odczucia? Opis mnie nie przekonał, filmiki na stronie Winnicy Radości (którą prowadzi autorka książki) również nie. Budziły we mnie mieszane uczucia co do sposobu w jaki autorka pisze i mówi. 

Spodziewałam się, że ta lektura będzie mnie trochę męczyć i irytować, bo nie potrafię znieść pewnych ala coachingowych chwytów. Nie przemawia do mnie mówienie o tym, że wystarczy coś oddać Bogu i po sprawie – u mnie się to nie sprawdza. Dla mnie nie istnieje jedna uniwersalna metoda na wszystko.


Styl, o którym mowa jest pewną kością niezgody. To, co jednych pociąga, mnie zdecydowanie odpycha. Lubię ludzi radosnych, nie lubię jednak, gdy ktoś pisze coś w stylu autorki:
Zdradzam ci mój sekret radości i 3 klucze, które regularnie używane zniszczą depresję, lęki, beznadzieję, zadręczające myśli, kłamstwa oraz otworzą zamki do nadzwyczajnej radości (…) (fragment tekstu z okładki)
Budzi to we mnie sprzeciw i zgrzyt, bo depresji nie leczy się modlitwą, a zadręczające myśli mają różne źródła i to co autorce pomogło, mnie może szkodzić. Co z tym robić? Jak do tego podejść? Jak to rozumieć?


Tu z odpowiedzią przychodzi lektura samej książki, która zaskoczyła mnie bardzo mocno co do stylu, głębi, prostoty, prawdy. A to, że książka posiada Imprimatur dodatkowo mnie urzekło, bo obawiałam się pewnych niekatolickich uniesień autorki. Nic takiego nie ma jednak miejsca w samej książce.



Autorka w zadziwiający dla mnie sposób opowiada historię swojego życia. To piękne świadectwo tego, jak pogrążona w depresji i niemocy kobieta rozkwita, rozeznaje, szuka i znajduje.
 
Nie ma tutaj niczego, do czego miałabym zastrzeżenia jeśli chodzi o styl czy sposób mówienia. Okładka według mnie nijak się ma do poziomu samej treści w środku.
Poruszały mnie opowieści kobiety o jej sposobie modlitwy, zaufaniu, o rekolekcjach ignacjańskich (które sama uwielbiam!). Widać, jak rozeznawała wszystko to, co było ważne, jak szukała odpowiedzi na wydarzenia i sytuacje, które były jej udziałem.

Ta książka jest pięknym świadectwem zaufania Bogu. Pokazuje jak bardzo zmienia się optyka patrzenia, gdy do codzienności autentycznie wkracza Bóg. Nie jest to jednak opowieść huraoptymistyczna. Opisuje również trudy i stoczone boje. 

Tego zdecydowanie brakuje mi na innych polach działania Katarzyny Mazierskiej–Białek. Życie nie jest czarno białe, a gdy ktoś pokazuje mi tylko swoją radość, przestaje być dla mnie autentyczny, a staje się nadmuchaną postacią do wsadzenia na półkę z baśniami. W książce poznajemy kobietę poszukującą, walczącą, zagubioną – która pokazuje jak odnalazła radość i spełnienie, która pokazuje życie pełne różnych odcieni. Wskazuje na to, że zmiana jest drogą, a nie dotknięciem magiczną różdżką.


Jakiego Jezusa wysławiasz? Który niewiele może, nie chce pomóc, czeka na twoja pomyłkę, wytyka ci błędy, chce ci coś zabrać, karze, zsyła cierpienia? Czy Jezusa, który jest w ciebie wpatrzony, chce być blisko ciebie, pragnie obfitości w twoim życiu, chce cię uzdrawiać, wyzwalać, działać przez ciebie cuda i znaki, spełniać pragnienia twojego serca? Str. 129
Czy polecam tę książkę? Bardzo! Tak pięknego i mocnego świadectwa nie czytałam dawno…

Tytuł Sekret radości
Autor Katarzyna Mazierska-Białek
Liczba stron 312
Wydawnictwo Winnica Radości
Książkę można nabyć u Autorki TUTAJ


środa, 4 września 2019

„Witaj na Mszy Świętej” Angela M. Burrin

Jak wytłumaczyć dziecku sens i głębię Mszy Świętej? Czy można przekazać je w taki sposób, by zrozumiało nie tylko głową, ale i poczuło sercem?



Wydawnictwo PROMIC wypuściło na rynek niesamowitą publikację. Opowiada o Mszy w sposób dość wyjątkowy, ponieważ głównym narratorem opowieści jest Jezus.
Jestem Jezus. Czekam na ciebie i zapraszam cię na Mszę Świętą!
Jest to opowieść prosta, ale nie banalna czy infantylna. Zaczyna się od informacji o tym, że dawniej modlono się w katakumbach, po czym przechodzi do poprowadzenia czytelnika krok po kroku po kolejnych etapach Mszy.
Dlaczego kapłan całuje ołtarz? Jakie znaczenie ma akt pokutny?
Nie ma grzechu, który byłby zbyt duży, zbyt ciężki, niemożliwy do przebaczenia. (…) wyobraź sobie, że Bóg Ojciec przychodzi do ciebie i cię obejmuje!
Gdzie słychać nasze „gloria”? Co jest listem od samego Boga? 



Autorka w przejmujący dla mnie sposób opisała wyznanie wiary, odwołując się do historii niewiernego Tomasza. Tłumaczy w bardzo prosty, ale przekonywający sposób, że modlitwa za innych to nic innego jak przynoszenie bliskich pod stopy Jezusa. W bardzo prosty sposób tłumaczy tajemnicę Przeistoczenia, kolejny raz odwołując się do tego, jak Jezus bardzo nas kocha. Słowami Boga opowiada o modlitwie Ojcze nasz czy o tym jak ważny jest znak pokoju. 



Przechodząc przez każdy etap zaprowadza nas do posłania do innych, dając dziecku szansę by wychodząc z Mszy nie miało wrażenia, że sama w sobie jest już końcem spotkania z Bogiem.


 
Na końcu publikacji znajduje się wiele ilustracji, m.in. prezbiterium, naczyń liturgicznych, chrzcielnicy, tabernakulum czy szat liturgicznych oraz zestaw podstawowych modlitw. Wszystkie ilustracje zawierają krótki opis i wyjaśnienie do czego służą. Całość opisana jest w sposób bardzo prosty i przystępny dla kilkuletniego odbiorcy.



Nie jest to lektura, którą można czytać ciągiem dziecku w przedszkolu, ale mój 6 letni syn uwielbia słuchać pojedynczych opowieści. W ten sposób poznajemy kolejne etapy i będąc na Mszy zwracamy większą uwagę np. podczas Przeistoczenia – co sprawia, że dziecko jest bardziej uważne i świadome tego, co się dzieje. Dzieci starsze, w wieku szkolnym, mogą spokojnie sięgnąć od razu po całość.

Ta lektura jest dobra jednak nie tylko dla dziecka – mnie samą poruszała wielokrotnie. Czytając o Mszy słowami Jezusa, zaczęłam patrzeć na nią z głębokim pragnieniem spotkania z Jego miłością. Ta niepozorna książeczka miała dla mnie taki wydźwięk – spotkać i odczuć miłość Boga do mnie, będąc na Mszy.

Polecam tę publikację, dziękując Wydawnictwu PROMIC za egzemplarz recenzencki.

Tytuł Witaj na Mszy Świętej
Autor Angela M. Burrin
Liczba stron 48
Wydawnictwo PROMIC


Książka dostępna jest m.in. na stronie Wydawnictwa https://wydawnictwo.pl/pl/p/Witaj-na-Mszy-Swietej/4789

wtorek, 27 sierpnia 2019

„Kobieta w ramionach Stwórcy” Alina Wieja

Chciałabyś być kobietą ukrytą w ramionach Stwórcy? Brzmi zachęcająco, prawda? Co trzeba zrobić być blisko Tego, który pragnie naszego szczęścia i jak to szczęście rozumieć?

Podczas lektury książki Aliny Wieji pojawiało się we mnie bardzo wiele pytań, czasem też wątpliwości. Dostałam jednak wiele cennych myśli i wskazówek, a nade wszystko była to wędrówka do zakrytych na co dzień zakamarków serca i duszy. Trudna, ale bardzo owocna droga, która owocować będzie pewnie jeszcze długi czas.



Myślę, że po lekturze tej pozycji każda czytelniczka mogłaby powiedzieć coś innego. Alina Wieja dotyka wielu sfer naszego życia, a co za tym idzie – różne rzeczy mogą dotykać mniej bądź bardziej. Ilość zaznaczonych cytatów w moim egzemplarzu pokazuje jednak, jak ta pozycja mocno we mnie rezonowała.

Alina Wieja mówi o rzeczach trudnych w sposób bardzo przystępny. Niejednokrotnie miałam wrażenie, że siedzę z kubkiem kawy obok przyjaciółki, która krok po kroku prowadzi mnie do Boga, samej siebie i w efekcie też ku drugiemu człowiekowi.



Czy jesteś tą, która jest kochana i umie kochać? Jaki obraz Boga nosisz w sobie? Czy znasz Boży plan dla swojego życia? Czy jesteś pełna wdzięczności czy może goryczy? Czy czujesz się bezpieczna i potrafisz przyjąć błogosławieństwo, dawać je innym, również w głębokich relacjach przyjacielskich? Wiele pytań, jeszcze więcej cennych myśli autorki – to jednak dopiero początek drogi, którą nam zaproponowała…
Przyjmij ten dar uleczenia pamięci i wspomnień. Przytul się do Boga. Wtul się w Jego ramiona, by może po raz pierwszy bezpiecznie, spokojnie zasnąć i przespać całą noc. Poznaj, czym jest Boży pokój. Str. 58
Czy wiesz, że jesteś piękna? Autorka pisze o tym, w jaki sposób odkryć w sobie wartość, jak nasze wnętrze staje się wonnością, którą czują inni. Dotyka głęboko sfery ducha, nie zapominając jednak o tym, jak ważne jest nasze ciało. Zachęca do tego, by dbać o kontrolę wagi, spożycie wody, post, aktywność ruchową czy sen. Wydaje się to trochę utopijne? Być może…
Warto modlić się bardzo konkretnie i prosić Boga o mądrość w zarządzaniu własnym organizmem. Str. 109
Jak pielęgnować piękno intymności? Dlaczego Bóg stworzył nas istotami seksualnymi? Jak wybierać dobre myśli i żyć nimi w codzienności? Czy możliwe jest panowanie nad emocjami?

Czy potrafisz cieszyć się życiem – żyjąc pasją, spełniając marzenia, będąc spełnioną i szczęśliwą, w tym co robisz? Autorka mocno akcentuje naszą zależność od Boga, mówiąc wprost o tym, by być pełną uwielbienia – nawet w sytuacjach po ludzku beznadziejnych, czy o tym by odkrywać swoje powołanie. Nie jest to jednak sucha zachęta bez konkretów. Na każdej stronie książki znaleźć można nie tylko inspiracje, ale również wskazówki jak dojść do życia w pełni. Pokazuje to np. podpowiadając jak podejmować mądre decyzje.



Ostatnią część książki czytałam najdłużej, wcale nie z powodu małego zainteresowania tematem – wręcz przeciwnie! Nauczenie innych tego jak nie poddawać się przeciwnościom wydaje się być niezwykle trudną sztuką. Alina Wieja podchodzi do tego bardzo obszernie,  na każdym poziomie życia – fizycznym, psychicznym, duchowym. Bardzo poruszało mnie to, w jaki sposób mówi o duchowej rzeczywistości, w której poruszamy się na co dzień. 



Każdy temat (a jest ich łącznie 28!) kończy refleksja biblijna i propozycja modlitwy.
Ta pozycja bez wątpienia nie jest lektura łatwą. Być może nie uda Ci się przeczytać jej ciurkiem. Być może w ogóle przez nią nie przebrniesz. Dla mnie była trudną wędrówką, której nie żałuję. Kolejne strony odkrywały przede mną skąd brać siłę, gdzie znaleźć nadzieję i w którą stronę iść w codzienności. Wracając do zranień z przeszłości, miałam szansę przebaczyć i ruszyć dalej będąc bardziej uwolnioną. Miałam narzędzie do tego, by wybrać nadzieję i siłę płynącą z relacji z Bogiem.



Myślę, że za jakiś czas wrócę do tej książki, bądź jej fragmentów by zobaczyć siebie ponownie. Nie z rezygnacją, ale przeglądając się w oczach Tego, który stworzył mnie z miłości i do miłości powołał. Zapraszam do wejścia na tę drogę – może nie zmienić nic, choć podejrzewam, że zmieni się bardzo wiele…

Dziękuję Wydawnictwu Koinonia za lekturę!

Tytuł Kobieta w ramionach Stwórcy
Autor Alina Wieja
Liczba stron 304
Wydawnictwo Koinonia


Książkę można nabyć u Wydawcy, w salonach sieci EMPIK oraz stacjonarnie w wielu księgarniach chrześcijańskich.
———————————————————————————————————————————————

sobota, 17 sierpnia 2019

„Wyspy niepoliczone. Indonezja z bliska” Tadeusz Biedzki

Książka podróżnicza, którą wydawnictwo zapowiada jako pozycję, którą czyta się jak najlepszą sensację, a nawet kryminał? Proszę bardzo!



Przyznaję, że spodziewałam się, że to tylko taki wybieg, marketingowy chwyt. No i zaskoczyłam się!
Książka Tadeusza Biedzkiego jest niesamowita.

Indonezja jest państwem położonym na 17 508 wyspach, z których około 6 tys. jest zamieszkanych, autor jako pierwszy w Polsce pokazuje Indonezję jako całość. Nie jest to jednak traktat o zależnościach geograficznych, ale przede wszystkim opowieść o ludziach, których podróżnik spotkał, z którymi rozmawiał czy przed którymi czuł lęk.

Wiele kultur w jednym państwie, dziesiątki spotkań, zaskakujących zdarzeń i ludzkich spojrzeń. Wszystko dopieszczone pięknymi fotografiami, które pobudzają nie tylko wyobraźnię (bo to już autor zaserwował nam swoimi tekstami), ale również zaprowadza nas w świat na co dzień dla nas niedostępny.

Czytając tę książkę, opowiadałam fragmenty swojej mamie. Miałam wrażenie, że z każdą kolejną stroną nic nie będzie równie emocjonujące i budzące zachwyt czy niedowierzanie – a jednak. Każda strona dawała kolejną dawkę emocji i zaskoczenia.

Na początku autor opowiada o towarzyszach swoich podróży, co sprawiło, że poczułam się trochę jak w domu, u siebie. Poczułam się zaproszona do wspólnej wyprawy na nieznane mi tereny Indonezji.
Autor podaje nam trochę historycznych faktów, prowadząc do opowieści o wulkanach, których w Indonezji nie brakuje (znajduje się tam trzy czwarte wszystkich czynnych wulkanów świata).
Opowiada o górnikach, którzy pracują w kraterach – choć w większości umierają bardzo młodo, po kilku latach pracy w pobliżu wulkanów. Pokazuje jak niebezpieczne jest zatrucie, gdy sam wdycha wulkaniczny gaz.
Nabieram powietrza i wtedy w płucach, ustach, nosie, gardle i przełyku rozpala się ogień. Ból w płucach jest piekielny, czuję, że za chwilę je rozerwie. Pali nos i gardło, boli żołądek, oczy pieką. Wydaje się, że lada moment przyjdzie śmierć. Str. 70
Podróżnik przedstawia nam także lud Dajaków i jego przywódcę Selonga, który chwali się posiadaniem czaszki swojego wroga – wszak ścięcie głowy przeciwnika jest tam czymś naturalnym.
Poznajemy też niezwykłą dla mnie historię pochówku zmarłych niemowląt u Toradżów oraz ich zadziwiające święto, podczas którego spacerują ze zmarłymi (czytałam ten rozdział z otwartą buzią!).



Obrzędy pogrzebowe tego ludu poznajemy dokładnie. Budzą pewne zaskoczenie dla mnie jako osoby żyjącej w Europie – nie tylko dlatego, że pogrzeb trwa kilka dni, ale również dlatego, że datę śmierci liczy się tam inaczej. Jak? Zapraszam do lektury!

Poznajemy też opowieści o okrutnych atakach terrorystycznych czy o katolickich misjach i świętowaniu Wielkiejnocy. Autor zabiera nas też na polowanie na wieloryby, które budzi dreszczyk grozy. Pokazuje nam znachorkę i to co dla mnie było najciekawsze – dziki lud Papui.

W papuaskich wioskach w dżungli niewiele się zmieniło od tysięcy lat – co od razu widać na załączonych fotografiach. Ubiór to jednak nie jest jedyna rzecz, na którą autor zwraca uwagę – opowiada o walkach i kanibalizmie, pokazuje nam mumie oraz chorego wodza, który uwierzył, że został uzdrowiony przez tabletkę pyralginy otrzymaną od podróżników.



To wyjątkowa książka. Nie tylko dlatego, że zawiera wiele fotografii, czy pokazuje kawałek historii.
Dla mnie sposób w jaki autor pokazuje czytelnikowi Indonezję jest tak żywy i realny, jakbym sama była częścią tej podróży. Jakbym sama spotkała wodza z ludzką czaszką w ręce czy widziała trumnę, z której wyjmuje się zmarłych i chodzi z nimi po wsi. Tak, ta książka należy do wyjątkowych pod wieloma względami!

Zachęcam do lektury, warto!

Tytuł Wyspy niepoliczone. Indonezja z bliska
Autor Tadeusz Biedzki
Liczba stron 384
Wydawnictwo Bernardinum

Dziękuję Wydawnictwu Bernardinum za egzemplarz recenzencki!

Książkę można nabyć m.in. u Wydawcy i w salonach sieci EMPIK.

„Śmierć przychodzi pocztą” Ann H. Gabhart

Śmierć przychodzi pocztą to II tom cyklu Zagadek Hidden Springs. Jednak bez obaw! By sięgnąć po tę lekturę, nie trzeba znać części pierwszej, to niezależna i zupełnie odrębna historia.




Poznajemy z pozoru spokojne miasteczko, w którym na straży stoją policjanci i lokalny dziennikarz, który pojawia się zawsze w najgorętszym czasie i w miejscach, gdzie nikt go nie chce.
Jeden z policjantów – Michael Keane, zastępca szeryfa wiezie na przedstawienie starsze panie, mijając na moście niedoszłego samobójcę. Niedoszłego, bo ściągnął go z mostu, ratując życie i słysząc z jego ust słowa, jak się później okazuje – prorocze.
Będziesz żałował, że mnie nie popchnąłeś
Kilka dni później na biurku policjanta lądują zdjęcia zamordowanej dziewczyny, a niedoszły samobójca znika ze szpitala psychiatrycznego.

Czy on stoi za morderstwami – bo z czasem jest ich coraz więcej? Co nim kieruje? Czy ktoś rozpozna mężczyznę i odnajdzie go, zanim zginą kolejne kobiety?

Nie będę zdradzać fabuły tej powieści, bo zwyczajnie trzeba poznać ją samemu. Jest wciągająca i mnie niejednokrotnie zaskoczyła zwrotami akcji, a słowa wypowiedziane na moście: „będziesz żałował, że mnie nie popchnąłeś” odbijają się głośnym echem nie tylko w głowie policjanta, ale i czytelnika.


Nie jest to jednak tylko zwykłe ściganie przestępców i opowieść o policjantach i natrętnym dziennikarzu. To studium ludzkiej psychiki, pokrętnej logiki człowieka, który zabija. Żaden z bohaterów nie pojawia się w książce przypadkowo, co widzimy nie tylko w jej zakończeniu.

Poznajemy zranione serca policjantów i strach dziennikarza o córkę – wszystko to dodaje powieści wiele barw i sprawia, że czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie.

Niewiele jest książek, które tak wciągają, a jednocześnie przemycają prawdę o tym, że w życiu najważniejsza jest obecność drugiego człowieka. Bardzo tę książkę polecam na sierpniowe wieczory!

Dziękuję Wydawnictwu Dreams za lekturę!

Tytuł Śmierć przychodzi pocztą
Autor Ann H. Gabhart
Ilość stron 368
Wydawnictwo Dreams
Książka dostępna jest m.in. w salonach sieci EMPIK.

Zdjęcia są własnością Wydawnictwa Dreams
Zapraszam
facebook.com/niezawodnanadzieja
https://instargam.com/biegnac.pod.wiatr
urbanska.madzia@gmail.com

„PRZYJAŹŃ. Przewodnik dla kobiet, jak budować i pielęgnować piękne przyjaźnie” Michele Faehnle, Emily Jaminet

Większość kobiet, które znam nie potrafi funkcjonować bez relacji. Wsiąkają w siebie jak w gąbkę cudze emocje, sprawy, problemy.

To my rozumiemy się bez słów, widzimy i pamiętamy jaką sukienkę miała na weselu Ania (7 lat temu!). Jesteśmy pełne pragnień i rozterek.

Książka, która jakiś czas temu wyszła nakładem Wydawnictwa eSPe wygląda bardzo niepozornie. Mimo ładnej okładki, środek bez choćby jednego obrazka czy grafiki może sprawić, że odłożymy ją szybko, myśląc, że nie jest czymś co może wciągnąć do granic możliwości. A tu… zaskoczenie!



Dwie autorki, które w rzeczywistości są kobietami dzielącymi się nie tylko pracą twórczą, ale tworzą głęboką relację, która przebija się przez wiele ich wypowiedzi.

Są to opowieści przeplatane czymś, co na pozór może wydawać się trochę nudne – historii świętych kobiet. Nic tu jednak nie nuży, wręcz przeciwnie!



Wiara, nadzieja, miłość, roztropność, wdzięczność, wierność, hojność, pobożność – te przestrzenie przewijają się wśród wielu opowieści z życia autorek i ich bliskich oraz z opowieści o świętych, które pojawiają się przy każdej z cnót. Choć są głęboko zakorzenione w katolickiej codzienności, nie ma tu krzty dewocji czy naciągania kogoś na jedyny słuszny sposób postrzegania świata.

Znalazłam tu zaproszenie do bycia mocniej, bardziej, pełniej. Kobiety kobietom – zarówno te święte, jak i te żyjące gdzieś obok. Opowieści bardzo prawdziwe, szczere i pociągające. To zaproszenie do podróży – ramię w ramię, ku spełnieniu do świętości.



Nie są to słodkie opowieści – laurki o tym, jak wspaniałe są „moje” przyjaźnie. Znalazłam tu raczej szczere do bólu wyznania o swoich brakach, niedostatkach, zranieniach, które zadajemy sobie wtedy, gdy jesteśmy sobie najbliżsi. Choroba nowotworowa, walka o dzieci, oddalenie od Kościoła – wiele różnych historii, a to co je wyróżnia to opowieści o przyjaźni, która dźwiga i pociąga do przodu, do uzdrowienia i życia w pełni, tu i teraz.
Gdy grzech sprawiał, że słabłam, miałam u boku przyjaciół, którzy stawiali mnie na nogi i pomagali mi dalej kroczyć ścieżką wiary. (…) Wpływają na mnie poprzez modlitwę nad filiżanką kawy lub pokazanie posta na blogu o wychowaniu dzieci w wierze. (…) Te przyjaźnie są darem, który pomaga mi przeżyć każdy dzień jako córka Boga. Str. 34
Noemi i Rut, Matka Boża i Elżbieta, św. Hildegarda i bł. Juta, święte Perpetua i Felicyta – to tylko część z tych, których przyjaźń rozwijała się w drodze do świętości.

Autorki pokazują pewien proces, zapraszają do wejścia głębiej w swoje serce i relacje, które tworzymy. Proponują też konkretne pytania do refleksji, modlitwy i dodatek, z którego można korzystać w dłuższej formacji.



Czy polecam tę książkę? Bardzo! Dla siebie, dla przyjaciółek, dla kobiet wokół – inspirujmy się do życia bliżej Boga i ludzi – ta książka może być ku temu świetnym narzędziem!

Dziękuję Wydawnictwu eSPe za egzemplarz recenzencki!

Tytuł PRZYJAŹŃ. Przewodnik dla kobiet, jak budować i pielęgnować piękne przyjaźnie
Autor Michele Faehnle, Emily Jaminet
Ilość stron 200
Wydawnictwo eSPe

poniedziałek, 15 lipca 2019

„Największe głupstwo w oczach świata” Joanna Śliż

Gdy czytałam na stronie Oficyny Wydawniczej VOCATIO opis książki Największe głupstwo w oczach świata, spodziewałam się powieści. Nie wiem dlaczego, ale po przeczytaniu fragmentu, który znajduje się na stronie wydawnictwa, stwierdziłam, że tylko powieść można napisać w ten sposób.



Byłam w błędzie. W rzeczywistości dostałam do ręki zbiór rozważań Joanny Śliż, która zdumiewa nie tylko wyjątkowo wciągającym stylem, ale i głębią jaką wyciąga z chrześcijańskiej codzienności.
Jak byś się zachował, gdyby podczas Mszy do kościoła wpadł młody mężczyzna i zaczął przewracać ławki? Albo podszedł do kogoś i go uzdrowił? Co byś zrobił, gdyby potem zbliżył się do twojego dziecka, które właśnie przyjęło pierwszą Komunię Świętą i z uśmiechem wziął je na kolana? Co jeśli okazałoby się, że to Jezus?

Czy nasza wiara nie jest zbyt ugłaskana i oderwana od życia, zamknięta w bezpiecznych ramkach naszych wyobrażeń? Co jeśli Jezus jest inny, niż nam się wydaje?

Jak mogła wyglądać rozmowa Maryi z Józefem? Jak wyglądało odejście Adama i Ewy z raju? Jaka jest rola autorytetu w codziennym funkcjonowaniu? Jaki sens ma czytanie Biblii i śmierć Jezusa na krzyżu? Czym jest doświadczenie Boga?
Dla mnie doświadczenie Boga oznacza, że mogę widzieć Jego niewidzialną rękę w moim życiu! I mieć przekonanie, że chociaż nie słyszę Jego głosu, to On słyszy mnie. I wołanie do Niego to nie rzucanie grochem o ścianę, ale rozmowa z Kimś, kto jest dobry, komu na mnie zależy. On widzi, słyszy, odpowiada. Może nie zawsze, jak chcę – w taki sposób i w takim czasie, jak bym sobie życzyła – ale nie zmienia to faktu, że On słyszy i odpowiada. Str. 90
O rzeczywistości walki duchowej i realności istnienia diabła czy o tym, jak autorka współcierpiała z małą córeczką, której za wszelką cenę próbowano pobrać krew, kłując ją nieustannie… O tym, jak poznawała bardzo różnych ludzi w swojej pracy. Wiele bardzo życiowych opowieści, które w głęboki sposób łączą codzienność z nauką Ewangelii.

Nie jest to jednak nauczanie z przydługiego kazania, na którego koniec czeka się z utęsknieniem. To opowieść, która wciąga, pobudza do refleksji i pozostawia w sercu wiele pytań. Co jeśli Jezus przyjdzie dziś do mojego kościoła? A może On już tam jest, tylko tak bardzo mi spowszechniał, że Go nie widzę?

Dlaczego Ewangelia i realna obecność Jezusa w moim życiu to głupstwo w oczach świata? Czy nie jest tak, że tracąc prawdę Ewangelii, tak naprawdę mogę stracić życie?



Autorka sięga do kartek Pisma Świętego i podaje je w bardzo obrazowy, współczesny sposób. Pokazuje postaci biblijne tak, jak choćby mojego sąsiada, co do którego nie mam wątpliwości, że istnieje naprawdę. Łączy z tym swoją codzienność, nadając całości książki niesamowity kunszt, smak i chęć sięgnięcia po więcej i więcej.

Życie przeplatane Ewangelią. Szczerze, prosto, zdumiewająco.

Zdecydowanie polecam lekturę każdemu, kto lubi być zaskakiwany.

Dziękuję Oficynie za egzemplarz recenzencki!

Tytuł Największe głupstwo w oczach świata
Autor Joanna Śliż
Liczba stron 144
Oficyna Wydawnicza VOCATIO

Na stronie Oficyny Wydawniczej VOCATIO można przeczytać fragment książki, polecam!
https://vocatio.com.pl/pl/p/Najwieksze-glupstwo-w-oczach-swiata/1201

wtorek, 9 lipca 2019

„Zatoka” Agnieszka Wolińska-Wójtowicz

Niewiele jest polskich autorów, którzy potrafią mnie porwać… Katarzyna Targosz, Emilia Litwinko, Paweł Cwynar i teraz również Agnieszka Wolińska-Wójtowicz, która zabrała mnie swoją powieścią w tereny choć znane, to na nowo odkryte.



Powieść Zatoka trafiła do mnie w odpowiednim momencie. Choroba przyszła nagle, potrzebowałam lekkiej lektury, przy której można zarówno odpocząć jak i poczuć się dobrze. I tak było, choć ta powieść zawiera w sobie drugie dno.

Historia zaczyna się dość specyficznym splotem wydarzeń. Główna bohaterka Agata uciekła sprzed ołtarza, wsiada w pociąg nad polskie morze. 

Tam czuje potrzebę pójścia do spowiedzi, która sprawia kobiecie ogromną trudność. Jak zareaguje kapłan, który poza szlochem dziewczyny nie słyszy nic więcej? Jak to się stanie, że kobieta znajduje schronienie na plebanii u miejscowych zakonników? Czy to miejsce będzie dla niej drogą ku szczęściu czy dodatkowym obciążeniem?

Piotr to sympatyczny lokalny taksówkarz, który nie może doczekać się przyjazdu córki na wakacje. To dość zawiła i specyficzna postać, którą nieustannie się zaskakiwałam. Ma za sobą trudną przeszłość, wielkie pragnienie miłości i ogrom tęsknoty za córką, którą widuje bardzo rzadko.
Choć od zawsze mieszkam nad morzem i widzę ile w tej opowieści jest fikcji literackiej (jak choćby to, że jedyni zakonnicy mieszkający w okolicach puckiej zatoki to Jezuici w Jastrzębiej Górze, nie ma tutaj Franciszkanów, którzy pojawiają się w powieści), to czuć nadmorski klimat i ciepło, które płynie jak fala wprost do serca czytelnika.

Momentami miałam wrażenie, że pewne wydarzenia są przerysowane. Jak choćby zakończenie powieści, które mnie odrobinę zawiodło. Nie ukrywam jednak, że to była lektura pod wieloma względami niezwykła.

Autorka połączyła zwyczajne życie – pełne zranień, bólu i rozczarowania z ludzką niedolą i nieodpowiednimi wyborami. Pokazała też światło, które zdawało się być w tym wszystkim jak tęcza – obraz ludzkiej dobroci i tęsknoty za miłością.

Niesamowicie wykreowała każdego z bohaterów, dbając o każdy najmniejszy szczegół. Dowiedziałam się wiele nie tylko o głównych bohaterach, ale również m.in. o zakonnikach, których można poznać bliżej na kartach tej powieści. Są to jednak bardzo wciągające i ciepłe historie o ludzkiej zwyczajności i o tym, jak piękni jesteśmy w różnorodności życia i powołania.
Ta opowieść nie nuży, wręcz przeciwnie. Ruszyłam nad Zatokę razem z bohaterami, czując smak, zapach, ból i radość. To rzadka umiejętność, by tak namacalnie oddać obraz słowem. Autorka uczyniła to po mistrzowsku.

Polecam tę powieść – z pewnością nie zawiodą się ci, którzy uwielbiają lekkie powieści obyczajowe, jak i ci, którzy szukają dodatkowego przekazu podnoszącego na duchu. 

Dziękuje Autorce za egzemplarz recenzencki!

Tytuł Zatoka
Autor Agnieszka Wolińska-Wójtowicz
Wydawnictwo
Novae Res
Liczba stron 336

„Wielbi dusza moja Pana. Duch Święty w moim życiu” Oreste Pesare

Uwielbiam słuchać świadectw o tym, jak w codziennym życiu działa Bóg. Trafiła do mnie ostatnio mała, niepozorna książka wydana przez katolickie Wydawnictwo PROMIC, pt. Wielbi dusza moja Pana. Duch Święty w moim życiu.



Oreste Pesare opowiada o własnym, głębokim spotkaniu. Jak w jego życiu sprawdza się powiedzenie, że Bóg nie powołuje uzdolnionych, ale uzdalnia powołanych?
Aresztowany za posiadanie przy sobie dużej ilości narkotyków, autor woła z celi do Boga.



Tak zaczyna się jego przygoda, choć jest to tylko zapowiedź drogi, którą przechodzi mężczyzna.
To, jak pojednał się z ojcem, czy to jak rozeznawał powołanie można czytać z zapartym tchem. Dalsze opowieści budzą jednak zachwyt i skierowany był we mnie przede wszystkim w stronę Boga i Jego dobroci.

Oreste Pesare opowiada o tym, jak usłyszał w sobie powołanie do porzucenia stabilnego etatu na rzecz pracy dla Kościoła. Zaprowadziło go to nie tylko do pełnienia ważnej funkcji w kurii, ale również na stanowisko dyrektora zarządzającego biura Międzynarodowych Służb Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej (mimo, iż nie znał języków obcych!).

Choć to opowieść o wielu cudach codzienności, przenika z niej też druga strona. Autor opowiada szczerze o wątpliwościach, konfliktach w małżeństwie czy chwilach kryzysu. Nie jest to więc opowieść cukierkowa i oderwana od „zwykłego” życia.

Troska o codzienność, choćby spłacenie kredytu za dom czy kupno nowego skutera niezbędnego do poruszania się po drogach. Wiele było trosk, Pan Bóg na wszystkie odpowiedział w cudowny sposób i zawsze za pośrednictwem drugiego człowieka.

Ta niewielka, choć w pewien sposób pełna różnych opowieści i wiary książka jest dla mnie dowodem na realną obecność Boga w naszej codzienności. Jak opisuje autor – zaufanie nie jest łatwe. Nie jest to droga prosta i bezproblemowa, wymaga ogromnego zaparcia i pójścia za głosem Boga pomimo ludzkiemu patrzeniu na rzeczywistość.

Mnie ta opowieść poruszyła. Szczególnie teraz, gdy sama zaczynam drogę, która po ludzku jest trudna, choć rozeznana na modlitwie. Chciałabym umieć ufać tak jak Oreste Pesare!

Dziękuje Wydawnictwu PROMIC za lekturę pełną wiary i ufności, polecam!

Tytuł Wielbi dusza moja Pana. Duch Święty w moim życiu
Autor Oreste Pesare
Liczba stron 116
Wydawnictwo PROMIC

Książka dostępna jest m.in. u Wydawcy, na stronie wydawnictwo.pl w cenie 16, 90 zł.

środa, 26 czerwca 2019

„Bezpieczne relacje” Henry Cloud i John Townsend

Miesiąc temu wspominałam o książce Odważ się pokonać granice. Jak zbudować wspaniałe, zdrowe relacje po trudnych doświadczeniach John’a Townsend (tutaj). Lektura kolejnej książki tego autora była dla mnie pewnym dopełnieniem poprzedniej, choć pozycje różnią się od siebie na wielu płaszczyznach.



Henry Cloud i John Townsend są dla mnie mistrzami wchodzenia w zawiłości relacji międzyludzkich. Po raz kolejny podzielili się doświadczeniem życia, pracy terapeuty, czy funkcjonowania w Kościele. Pokazali jak sami przechodzili przez trudne sytuacje, po to by pomóc spojrzeć czytelnikowi bardziej kompleksowo na temat tworzenia dobrych, zdrowych i bezpiecznych relacji.

Przyznaję, że ta lektura była dla mnie trudna. Bardzo mocno przeżyłam czas swoich rekolekcji w milczeniu. Świadomie nie sięgałam po nią zaraz po powrocie, nie wiem czy nie pospieszyłam się z nią jednak, bo temat trudności w relacjach rozbiera ostatnio moją psychikę i duszę na wiele kawałków. Dlaczego więc nie odłożyłam tej książki na później? Wiedziałam, że nie ma zmiany bez przejścia przez dolinę, przez ciężką pracę i lekcje pełne bólu.

Cieszę się, że przeczytałam tę książkę. Szczególnie ostatni rozdział wlał we mnie nie tylko nadzieję, ale przekonanie, że wszystko jest drogą, na którą warto wejść by zacząć żyć.
W moim odczuciu autorzy wyczerpali temat.



Zaczęli od opisu tego, kim są niebezpieczni ludzie. Pokazali jak na tacy cechy, które ich wyróżniają (np. obwinianie innych, zamiast przyjęcie odpowiedzialności; brak dbałości o swój rozwój; pochlebianie zamiast mówienia prawdy). Czytając te opisy widziałam w nich nie tylko ludzi, którzy przewinęli się w moim życiu, ale również siebie.

Terapeuci dotknęli głęboko zagadnienia dlaczego wybieram niewłaściwe osoby i pokazali jak mogę reagować na ten problem. Swoje tezy opierają na głębokiej analizie biblijnej, nie zabrakło więc też odniesień do życia duchowego człowieka. Bardzo mocno dotknął mnie fragment mówiący o tym, że nasza relacja z drugim człowiekiem przekłada się na spojrzenie na Boga i relacje z Nim/do Niego.
Deficyty bezpieczeństwa mogą nas odciąć od źródła życia danego przez Boga, czyli innych ludzi. Mogą nas także oddalić od samego Boga. Str. 99
Pokazali również tę druga stronę – ludzi bezpiecznych, przy których nie tylko czujemy się dobrze, ale się rozwijamy i stajemy lepszymi. Kim oni są, jak ich znaleźć, jak ich rozpoznać i nie pomylić się (być może kolejny raz)? Dlaczego te relacje są nam tak bardzo potrzebne i skąd przekonanie autorów, że nie wystarczy tylko relacja z Bogiem, że drugi człowiek jest nam niezbędny do wzrostu? Podają kilka miejsc (w moim odczuciu bardzo trafnych) gdzie warto szukać i pogłębiać relacje.

Nie jest to tylko podręcznik przyglądania się innym. Jest też narzędziem do spojrzenia w głąb siebie. Czy jestem osobą bezpieczną w relacjach z innymi? Czy nie potrafię wejść głębiej w rozmowę tylko dlatego, że nie umiem okazać bliskości? Dlaczego nie będę szczęśliwa, jeśli nie nauczę się być z ludźmi?

To nie jest łatwa książka, choć można potraktować ją jak kolejną pozycję do odhaczenia. Dla mnie jednak była swego rodzaju dopełnieniem tego, co zobaczyłam na rekolekcjach. To zaproszenie do drogi krętej i niełatwej. Warto jednak ją podjąć, choćby to miało boleć. Po raz kolejny widzę po lekturze tych autorów, że moje relacje mają szansę być dobre tylko wtedy, gdy zdecyduję się je tworzyć. Coś, co okazuje się brzmieć jak banał, wcale jednak nie jest proste.



Książka sięga do głębi. Warto mieć obok siebie kogoś, komu zdasz relację z lektury i tego co ona w tobie wywołuje. Być może będzie to pierwszy krok to stworzenia relacji, jakiej nie miałeś wcześniej. Być może okaże się, że ta lektura to nie proste i banalne opowieści, ale kawał trudnej drogi do przeżycia. Czy jednak nie tego chcemy – kochać i być kochanym?

Dziękuję Oficynie Wydawniczej VOCATIO za lekturę!

Tytuł Bezpieczne relacje. Jak odróżnić ludzi dających bezpieczeństwo od niebezpiecznych?
Autorzy Henry Cloud i John Townsend
Liczba stron 232
Wydawca Oficyna Wydawnicza VOCATIO
Na stronie Wydawnictwa można przeczytać fragment książki
https://vocatio.com.pl/pl/p/Bezpieczne-relacje/1145