sobota, 17 sierpnia 2019

„Wyspy niepoliczone. Indonezja z bliska” Tadeusz Biedzki

Książka podróżnicza, którą wydawnictwo zapowiada jako pozycję, którą czyta się jak najlepszą sensację, a nawet kryminał? Proszę bardzo!



Przyznaję, że spodziewałam się, że to tylko taki wybieg, marketingowy chwyt. No i zaskoczyłam się!
Książka Tadeusza Biedzkiego jest niesamowita.

Indonezja jest państwem położonym na 17 508 wyspach, z których około 6 tys. jest zamieszkanych, autor jako pierwszy w Polsce pokazuje Indonezję jako całość. Nie jest to jednak traktat o zależnościach geograficznych, ale przede wszystkim opowieść o ludziach, których podróżnik spotkał, z którymi rozmawiał czy przed którymi czuł lęk.

Wiele kultur w jednym państwie, dziesiątki spotkań, zaskakujących zdarzeń i ludzkich spojrzeń. Wszystko dopieszczone pięknymi fotografiami, które pobudzają nie tylko wyobraźnię (bo to już autor zaserwował nam swoimi tekstami), ale również zaprowadza nas w świat na co dzień dla nas niedostępny.

Czytając tę książkę, opowiadałam fragmenty swojej mamie. Miałam wrażenie, że z każdą kolejną stroną nic nie będzie równie emocjonujące i budzące zachwyt czy niedowierzanie – a jednak. Każda strona dawała kolejną dawkę emocji i zaskoczenia.

Na początku autor opowiada o towarzyszach swoich podróży, co sprawiło, że poczułam się trochę jak w domu, u siebie. Poczułam się zaproszona do wspólnej wyprawy na nieznane mi tereny Indonezji.
Autor podaje nam trochę historycznych faktów, prowadząc do opowieści o wulkanach, których w Indonezji nie brakuje (znajduje się tam trzy czwarte wszystkich czynnych wulkanów świata).
Opowiada o górnikach, którzy pracują w kraterach – choć w większości umierają bardzo młodo, po kilku latach pracy w pobliżu wulkanów. Pokazuje jak niebezpieczne jest zatrucie, gdy sam wdycha wulkaniczny gaz.
Nabieram powietrza i wtedy w płucach, ustach, nosie, gardle i przełyku rozpala się ogień. Ból w płucach jest piekielny, czuję, że za chwilę je rozerwie. Pali nos i gardło, boli żołądek, oczy pieką. Wydaje się, że lada moment przyjdzie śmierć. Str. 70
Podróżnik przedstawia nam także lud Dajaków i jego przywódcę Selonga, który chwali się posiadaniem czaszki swojego wroga – wszak ścięcie głowy przeciwnika jest tam czymś naturalnym.
Poznajemy też niezwykłą dla mnie historię pochówku zmarłych niemowląt u Toradżów oraz ich zadziwiające święto, podczas którego spacerują ze zmarłymi (czytałam ten rozdział z otwartą buzią!).



Obrzędy pogrzebowe tego ludu poznajemy dokładnie. Budzą pewne zaskoczenie dla mnie jako osoby żyjącej w Europie – nie tylko dlatego, że pogrzeb trwa kilka dni, ale również dlatego, że datę śmierci liczy się tam inaczej. Jak? Zapraszam do lektury!

Poznajemy też opowieści o okrutnych atakach terrorystycznych czy o katolickich misjach i świętowaniu Wielkiejnocy. Autor zabiera nas też na polowanie na wieloryby, które budzi dreszczyk grozy. Pokazuje nam znachorkę i to co dla mnie było najciekawsze – dziki lud Papui.

W papuaskich wioskach w dżungli niewiele się zmieniło od tysięcy lat – co od razu widać na załączonych fotografiach. Ubiór to jednak nie jest jedyna rzecz, na którą autor zwraca uwagę – opowiada o walkach i kanibalizmie, pokazuje nam mumie oraz chorego wodza, który uwierzył, że został uzdrowiony przez tabletkę pyralginy otrzymaną od podróżników.



To wyjątkowa książka. Nie tylko dlatego, że zawiera wiele fotografii, czy pokazuje kawałek historii.
Dla mnie sposób w jaki autor pokazuje czytelnikowi Indonezję jest tak żywy i realny, jakbym sama była częścią tej podróży. Jakbym sama spotkała wodza z ludzką czaszką w ręce czy widziała trumnę, z której wyjmuje się zmarłych i chodzi z nimi po wsi. Tak, ta książka należy do wyjątkowych pod wieloma względami!

Zachęcam do lektury, warto!

Tytuł Wyspy niepoliczone. Indonezja z bliska
Autor Tadeusz Biedzki
Liczba stron 384
Wydawnictwo Bernardinum

Dziękuję Wydawnictwu Bernardinum za egzemplarz recenzencki!

Książkę można nabyć m.in. u Wydawcy i w salonach sieci EMPIK.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co czujesz...