poniedziałek, 17 grudnia 2018

„Pierwsza pomoc w nauce macierzyństwa” Lucyna Mirzyńska

Urodziłam dwóch synów w stosunkowo małym odstępie czasu (dwa i pół roku). Bardzo wiele zmieniło się w standardzie opieki okołoporodowej i pielęgnacji noworodka w szpitalu, w którym moi synowie przyszli na świat. Zmiany były tak ogromne, że aż zadziwiały…

W 2013 roku położne były niezadowolone, że nie pozwalam na kąpiel dziecka – w 2016 mówiły, że noworodków się nie kąpie przez pierwsze dwie doby.

Pierwszego syna chciały dokarmiać sztucznie (na co się nie zgodziłam), przy drugim mówiły, że spokojnie – odbije z wagą w domu.

Pierwszy poród był z ogromnymi komplikacjami, ale pozwalano mi chodzić, skakać, stać pod prysznicem. Drugi był książkowy, a podpięli mnie pod KTG na całe kilka godzin bez możliwości odpięcia i zrobienia więcej niż 3 kroki w przód i w tył.

Skąd te rozbieżności? Kto ma rację, co jest lepsze – warte walki, a co warto odpuścić?

Żałuję, że nie miałam w domu książki Pierwsza pomoc w nauce macierzyństwa zanim na świcie pojawił się starszy syn. Dziś, patrząc z perspektywy czasu i pewnych doświadczeń, widzę ile rzeczy można było zrobić inaczej, lepiej. Owszem – żyjemy i mamy się dobrze mimo to. Dlaczego jednak nie postarać się by było jeszcze lepiej?


Czytając książkę położnej Lucyny Mirzyńskiej miałam wrażenie, że to osoba na właściwym miejscu, która wie co robi, mówi i jaki ma cel. Zachwycałam się prostotą z jaką opowiada o rzeczach trudnych i skomplikowanych dla młodych rodziców. A tematów poruszyła tak wiele, że odnoszę wrażenie, że dotyka każdej możliwej sfery.

Zachwycona wstępem, w którym przeczytałam słowa, iż dumna matka nie potrzebuje lustra, bo przegląda się w oczach swojego dziecka, z ciekawością czytałam dalej…

Autorka zaczyna od omawiania praw matki w ciąży – tego wszystkiego gdzie i co jej przysługuje z racji stanu błogosławionego.

Omawia przygotowanie do porodu (wiesz, że istnieje coś takiego jak plan porodu? jego wzór dołączony jest na końcu publikacji); opcje wyboru osoby towarzyszącej (mąż, doula, położna komercyjna, a może…przyjaciółka?); czy prawa na samej sali porodowej (np. procedury medyczne, które wymagają naszej zgody). Opowiada też o naturalnych sposobach przyspieszenia akcji porodowej i samym porodzie – jego etapach, radzeniu sobie z bólem czy o tym, co warto zabrać ze sobą do szpitala.

Połóg – temat często pomijany i bagatelizowany. Dlaczego? Może dlatego, że skupiamy się tak bardzo na samym porodzie, a później na noworodku, że zapominamy o tym, jak wiele zmieniło się w organizmie kobiety, która bardzo potrzebuje czasu na regenerację? Połóg – czyli połóż się! Tak! Zdecydowanie urzekła mnie postawa Mirzyńskiej i podpisuję się obiema rękoma pod tym co mówiła – sama doświadczyłam tego, jak zadbanie o siebie w tym czasie jest ważne!


Karmienie piersią – dlaczego warto; mity laktacyjne (np. małe piersi nie wykarmią, masz za chude mleko); mleko matki lekiem na wszystko (tak! do zakrapiania zaropiałych oczek też się nadaje, najlepsze!). Czym jest dieta matki karmiącej i co robić przy nawale pokarmu – obszerna, rzeczowa i bardzo dobra analiza. A do tego nadzwyczaj ludzka i prosta. Idealna! Uważam, że ten rozdział powinno się rozpowszechniać w całości na każdym oddziale położniczym!

Opieka nad noworodkiem – wyprawka; pielęgnacja; ukojenie płaczu (uwierz – to minie – sama często to sobie powtarzałam); pierwszy spacer; co zrobić w stanie zagrożenia życia dziecka, np. jego zachłyśnięcia; szczepienia (temat petarda – mnie jednak nie odstrzeliło – bo tak dobra i rzeczowa analiza jest niezwykle potrzebna!).

Jeśli znasz kogoś, kto potrzebuje tej lektury – poleć ją bez wahania. Napisana bardzo po ludzku, a zarazem fachowo. Z niezwykłą lekkością przekazuje wiele trudnych spraw, na które można natrafić w pierwszych dnia rodzicielstwa.


Do książki dołączony jest notatnik do zapisywania godziny karmień, zużytych pieluszek itd. Sama korzystałam z podobnego dzienniczka i widziałam, jak bardzo był pomocny podczas odwiedzin położnej, pielęgniarki i pediatry na wizytach patronażowych. Warto się w coś podobnego zaopatrzyć – daje to spory obraz tego, co dzieje się z dzieckiem.


To pozycja o macierzyństwie, choć nie tylko dla mam. Sporo w niej słów do ojców i specjalne zadania do wykonania po każdym rozdziale – rewelacyjne podejście autorki!


Bez wahania i z pełnym przekonaniem – jako mama, która doświadczyła wielu trudności i różnych sytuacji ze swoimi dziećmi – polecam!

Tytuł Pierwsza pomoc w nauce macierzyństwa
Autor Lucyna Mirzyńska
Liczba stron 308
Wydawnictwo eSPe
Dziękuję Wydawnictwu eSPe za egzemplarz recenzencki – już trafił w ręce potrzebującej mamy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co czujesz...