czwartek, 4 lipca 2013

Mój Kościół

Mój Kościół jest miejscem walki. Walki o relacje – z Bogiem, z samym sobą, z drugim człowiekiem. Nie jest miejscem, o którym pisze Agata www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,1210,do-katolikow.html ani nie jest miejscem sporu o tańczące feretrony www.deon.pl/po-godzinach/michalki/art,143,bardzo-nietypowa-katolicka-tradycja.html. Długo i często zastanawiałam się nad tym jaki on naprawdę jest. Jaka ja jestem w Kościele, w którym żyję.
Świadomie piszę Kościół przez „K”, a nie „k” - choć jest jeden budynek, który jest dla mnie szczególny – to Sanktuarium w Matemblewie, miejsce pod wieloma względami wyjątkowe. Ale dziś nie o tym...
Mój Kościół jest miejscem, które poszukiwałam wiele lat. Dziś czuję, że jest dobre dla mnie na teraz. Nie wiem jak będzie kiedyś - wszak życie się zmienia i ja się zmieniam. Widzę jak bardzo moje patrzenie na świat zmieniło się przez ostatnie 10 lat, a ile lat jeszcze przede mną? Tego na szczęście nie wiem :)
Mój Kościół jest miejscem walki o Boga i z Bogiem. Ileż to razy kłóciłam się z Jezusem nie rozumiejąc tego co się dzieje? Ile razy prosiłam Go by pokazał mi drogę? Ile razy prosiłam Go by wskazał mi mądrych i dobrych ludzi? A On? Nigdy nie zostawiał mnie samą. Przyszła mi teraz na myśl pewna sytuacja – walki z Bogiem. Nie taka „świeża”, ale w sercu ciągle aktualna. Jakiś czas temu bardzo potrzebowałam rozmowy na trudny dla mnie temat. Prosiłam Jezusa by pokazał mi człowieka, do którego mam się z tym udać, któremu będę potrafiła zaufać. Podczas tej modlitwy przychodził mi na myśl pewien kapłan. Problem polegał jednak na tym, że...mnie ten ksiądz strasznie wkurzał :) kłóciłam się z Bogiem – że jak to? Że do niego nie pójdę. Ale Pan był nieugięty. Poszłam więc i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu nie tylko otrzymałam pomoc, której wtedy potrzebowałam, ale również potrafiłam bez problemu otworzyć się przed tym człowiekiem... A co gdybym nie posłuchała wtedy Jezusa?
Mój Kościół to miejsce, które wybrałam świadomie. Świadomie chodzę na msze do konkretnej parafii, na konkretne godziny (bo wiem czyjego kazania mogę się spodziewać, a najlepsze dla mnie od zawsze ma...o. Robert :)). Świadomie wybieram miejsca i ludzi, a jak już sama wybieram to staram się potem nie narzekać. Bo to przecież moją odpowiedzialnością jest z kim się zadaję :) to przecież moją odpowiedzialnością jest modlić się za miejsca i ludzi, którzy dają zarówno dobro jak i ból. To moim obowiązkiem jest dbać o to by Kościół stał się wspólnotą, taką w której bez wahania nazwę drugiego człowieka bratem czy siostrą. To Kościół, który żyje, bo mnie zmienia. Bo pozwalam sobie na to by dostrzec w nim Jego – Jezusa.
To tyle – dziękuję za uwagę :)
i zapraszam do filmiku ukazującego jaki mój Kościół jest http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1059,moj-swiat-runal-to-byl-szok-swiadectwo.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co czujesz...