czwartek, 6 września 2012

dziennik narzeczonej, strona piąta

Jak to się stało, że nie pisałam długo w mój pamiętniczek narzeczonej nie wiem sama... Właściwie wieczór panieński, a właściwie Paulinka - ona się o to upomniała - więc będzie :)

Co czuje kobieta, która za 9 dni stanie przed ołtarzem z mężczyzną, którego kocha?
Ja czuję wolność... Wolność wyboru, radość, pewność, że jestem na dobrej drodze.

Ostatnio często dziękuje Panu Bogu za pewnego człowieka, którego bardzo lubię i szanuję. Powtarzał mi kilka razy, że nie warto przejmować się drobiazgami, że nie warto się przemęczać, że najważniejszy jest sakrament. Posłuchaliśmy :) Cztery dni temu udało się nam załatwić ostatnią ważną sprawę i mamy dwa tygodnie na to by nie biegać, by się zatrzymać, przytulić do siebie samych, ukochanej osoby i Pana Boga... Słowa tego człowieka, na swój sposób jednego z niewielu autorytetów dla mnie sprawiają, że ta wolność daje pokój. Zatrzymuje na czymś co istotne. Dziękuję bardzo, Ojcze... :)

Tak poza tym... nie pytajcie jak to jest z perspektywą wyjścia za mąż, bo nie wiem :) nie dociera do mnie, że to już za 9 dni, że ten czas tak szybko minął... Że życie mija...
Z narzeczeństwa niewiele zostało nam czasu, ale całe życie przed nami. Bardzo chciałabym by nasi Przyjaciele byli jego nieodłączną całością, również gdy opuścimy Trójmiasto...

Jako narzeczona pewnie już tu nie napiszę, ale obiecuję odezwać się jako żona...

Być
tam gdzie emanuje miłość, a nie nienawiść

Tam
gdzie ciśną tłumy, ale przyjmują bez kolejki

Być
tam gdzie noc nie jest ciemna

A
dzień nie jest trudem istnienia

Być

Wtulić
się w ramiona Boga

Być

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co czujesz...