Czy da się to zorganizować z niskim budżetem (studenckim!), z namiotem i w grupie? Monika Radzikowska udowadnia, że jest to możliwe…

Zapierająca dech w piersiach opowieść o pięciu szalonych podróżnikach, którzy pokonali drogę nad Bajkał i z powrotem – pieszo, trochę pociągiem, głównie na stopa. Czytając tę książkę często myślałam „wariaci”. Tak – to wymagało odwagi i determinacji – ale dzięki temu czułam się zabrana w świat, który znam tylko z opowiadań. Świat pełen ludzkich spojrzeń, ciekawych miejsc i sytuacji budzących zdumienie.
Zobaczyliśmy Bajkał idąc pod górę, w momencie, kiedy wyłonił się z nieba. I wszystko jedno, jak bardzo górnolotnie to brzmi. Tak było i cieszę się, że właśnie w ten sposób. Im dalej szliśmy, tym bardziej chmury się rozwiewały i spokojne fale Morza (bo tego w żaden sposób nie można nazwać jeziorem) objawiały się coraz wyraźniej. Rzuciłam plecak na ziemię i zaczęłam biec w kierunku skał, i chyba się śmiałam. Wspięłam się na którąś z nich, tak samo jak Gucio, i gapiłam się przed siebie. Chwilę później dołączyli do nas Ciglis, Sztuka i Bronek. Nie wiem, jak długo tak staliśmy w milczeniu.Monika Radzikowska jest bardzo młodą autorką (ur.1990), ciekawa byłam więc jaki będzie jej styl opowieści. Wiele nie zdradzę – nie czułam się zawiedziona, ale zaskoczona. Autorka z wykształcenia jest archeologiem i edukatorem. Z bloga (wplecakuniesione.pl) dowiedzieć się można również o jej zaangażowaniu m.in. w fundacji ”Dr Clown”. Przede wszystkim podróżniczka – co widać na kartkach jej opowieści.
Jedno jest pewne – i tu mogę chyba mówić za nas wszystkich: Bajkał jest jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakie w życiu widzieliśmy. Kto raz go zobaczy, od razu zrozumie, dlaczego wokół niego kręci się cała tutejsza mitologia. Str. 120
Radzikowska zdradza wiele szczegółów podróży. Pisze o rozbijaniu namiotów w najróżniejszych miejscach, o tym gdzie i jak udało się zdobyć nocleg i skąd w ogóle powstał pomysł na taką wyprawę. Dla mnie jednak jest to opowieść przede wszystkim o spotkaniu – z drugim człowiekiem, z przyrodą, z samą sobą i swoimi ograniczeniami.
Było w jej opowieści wiele takich momentów, gdy otwierałam szeroko oczy. Były takie, które lekko nużyły (choć tych było bardzo niewiele!). Przy dwóch zaczęłam się głośno śmiać…
Nasi nowi znajomi wysiedli i dosłownie zablokowali drogę. Obstąpili eleganckie auto z każdej strony, ktoś zaczął rozmowę z kierowcą. Po krótkich negocjacjach Andriej podbiegł do nas, mówiąc:Czytając czułam się częścią tej wyprawy. Tak jakbym słuchała jej opowieści. Wiele przygód, jeszcze więcej spotkań. Po drodze różne rodzaje problemów, dylematów, także konfliktów – ich podróż trwała wszak pięć miesięcy. Przede wszystkim jednak wiele ludzkiego dobra i bezinteresowności.
– To wasi, też z Polski! Jadą na to święto, co i wy, mało miejsca mają, ale wezmą was!
Buriaci pożegnali nas wylewnie i życzyli powodzenia. Andriej przekładał nasze bagaże. W całym tym rozgardiaszu zostałyśmy niemal wepchnięte do auta, w którym siedziała… oficjalna polska delegacja z konsulatu w Irkucku.
– Dzień dobry – powiedział konsul. My zaś zostałyśmy ulokowane między dwoma posłami jednej z większych polskich partii politycznych. Życie jednak jest nieprzewidywalne. Str.146
Opowieść tę można traktować jak pewne kompendium wiedzy – o tym jak jeździć dużą grupą autostopem. Też o tym jak porozumieć się bez znajomości języka (mistrzowskie opowieści!). Do tego piękne wydanie z masą powalających zdjęć.
Czy polecam tę lekturę? Zdecydowanie tak! Poczułam się częścią tej wyprawy – a to najlepsza rekomendacja.
Dziękuję Wydawnictwu Bernardinum i Monice Radzikowskiej za fajną przygodę – bez Was bym jej nie przeżyła – za bardzo kocham komfort.
Tytuł: „Bajkał tam i z powrotem”
Autor: Monika Radzikowska
Wydawnictwo: Bernardinum
Liczba stron: 276
Cena: 44,90 zł